Spis treści
- W ciągu kilku tygodni powstał pomysł, żeby rozpocząć produkcję w Polsce. Obecnie jesteśmy na etapie procedowania nowego prototypu, jeśli chodzi o rower i mam nadzieję, że w przyszłym roku pierwsze rowery od nas wyjadą.
- Na liście naszych klientów są także deweloperzy, którzy chcą budować ekologiczne osiedla i rower wodorowy stanowi pewien benefit dla potencjalnych nabywców. Do tego grona należy także zaliczyć firmy kurierskie, ale także hotele, które chcą oferować taki środek transportu swoim gościom.
- To nie jest tak, że musimy gdzieś specjalnie podjechać, żeby zatankować lub naładować wodór, tylko mamy specjalne naboje, które możemy sami napełnić.
- Mimo wszystko uciekałbym od komunikacji stricte ekologicznej.
- Na ten moment nie podajemy szczegółów. Jednak, jeśli chodzi o widełki, to będzie to mniej więcej 3-5 tysięcy euro za rower, ale podkreślam, że są to mocno szacunkowe dane.
Strefa Biznesu: Skąd pomysł, żeby na polski rynek wprowadzać rowery wodorowe?
Michał Seidel: Od zawsze fascynowały mnie nowe technologie i kilka miesięcy temu wpadłem na artykuł, który traktował o tym, że Szwajcarzy chcą zawojować rynek europejski właśnie rowerami wodorowymi. Temat łączył moje zainteresowanie nowymi technologiami oraz rowerami, z którymi od kilku lat mama wiele wspólnego.
Skontaktowałem się z tym szwajcarskim startupem, po kilku rozmowach pojechałem do Zurychu i bardzo szybko znaleźliśmy wspólny język i postanowiliśmy to zrobić razem.
Warto podkreślić, że jest to inna technologia niż ta, którą znamy, używamy obecnie.
No właśnie, myśląc o wodorze, w głowie często mamy duże stacje do ładowania, a do tego pewne ryzyko, obawę o bezpieczeństwo.
W naszym przypadku zostało to ominięte. Okazało się, że to jest join venture szwajcarsko-chiński, a tutaj dodam, że Chiny są blisko 8 lat przed nami, jeżeli chodzi o technologie wodorowe.
W ciągu kilku tygodni powstał pomysł, żeby rozpocząć produkcję w Polsce. Obecnie jesteśmy na etapie procedowania nowego prototypu, jeśli chodzi o rower i mam nadzieję, że w przyszłym roku pierwsze rowery od nas wyjadą.
Dlaczego chcecie przenieść produkcję do Polski?
Przede wszystkim – ja jestem z Polski. Jednak znamy ten rynek, mamy dobre know-how oraz zaplecze technologiczne, jeśli chodzi o fabryki w kraju.
Z danych Eurostatu wynika, że w 2023 r. Polska wyprodukowała ok. 800 tys. rowerów, co daje nam piąte miejsce na liście największych producentów w Unii Europejskiej.
Dlatego wydaje mi się, że ma to uzasadnienie ekonomiczne i logistyczne – mamy wszystko na miejscu i nie musimy ściągać różnych podzespołów z innych krajów.
Polska była krajem pierwszego wyboru?
Owszem, początkowo był pomysł, żeby zrobić to w Bułgarii lub Portugalii. Ten drugi kraj jest trochę dalej, ale ma pewien problem z niedoborem pracowników, między innymi dotyka on fabryk rowerów. Koniec końców, wszyscy zgodzili się na pomysł, żeby wystartować z tym w Polsce.
Gdzie i czy w ogóle jest przewaga rowerów wodorowych nad rowerami elektrycznymi? W jaki sposób przekonać nabywców właśnie do rowerów wodorowych, co nie oszukujmy się, brzmi jeszcze dość futurystycznie?
Zacznę od końca. Nasza oferta obecnie skierowana jest do biznesu, co oznacza, że naszymi odbiorcami są, które stawiają na aspekt ekologiczny, na przykład poprzez udostępnianie rowerów wodorowych swoim pracownikom na dojazd do pracy.
Na liście naszych klientów są także deweloperzy, którzy chcą budować ekologiczne osiedla i rower wodorowy stanowi pewien benefit dla potencjalnych nabywców. Do tego grona należy także zaliczyć firmy kurierskie, ale także hotele, które chcą oferować taki środek transportu swoim gościom.
Nasza oferta nie jest skierowana do B2C, ale dla B2B i B2G, ponieważ rząd, a przede wszystkim samorządy są zainteresowane tym tematem, ponieważ mają mocne parcie na technologię wodorową.
Jak 5 lat temu wprowadzano na rynek rower elektryczny, to w komunikacji panowała błędna opinia, że taki rower sam jedzie i jest skierowany głównie do osób starszych, a jest zupełnie inaczej – rower elektryczny wspomaga pedałowanie, co ułatwia dojazd we wskazane miejsce. Rower elektryczny stał się konkurencją dla innych form transportu miejskiego.
Czym się różnią rowery wodorowe od rowerów elektrycznych?
W przypadku komfortu jazdy nie ma dużej różnicy. Jednak napęd wodorowy jest odporny na niską i wysoką temperaturę. Zarówno poniżej 5 stopni Celsjusza, jak i powyżej 25 stopni Celsjusza nie traci wydajności. W przypadku rowerów elektrycznych musimy pamiętać, że ta bateria traci na wydajności. Dodatkowo żywotność baterii w rowerze elektrycznym wynosi 2-3 lata, natomiast w przypadku napędu wodorowego dajemy gwarancję na 10 lat.
Ponadto rowery wodorowe są bezpieczniejsze, ponieważ ciśnienie w napędzie wodorowym wynosi maksymalnie 10 barów.
Czy jest zagrożenie wybuchu tego napędu?
Nie, ponieważ ciśnienie wynosi poniżej 10 barów. Jest to maksymalnie bezpieczne, nie potrzebujemy żadnych atestów ani spełniania przepisów przeciwpożarowych. Natomiast zdarza się, że tradycyjne baterie wybuchają.
W jaki sposób napełniamy, czy tankujemy rower wodorowy?
Mamy specjalne naboje, które napełniamy w generatorze wodoru, a sama wymiana zajmuje nam dosłownie kilkanaście sekund, ponieważ drugi, napełniony nabój możemy wozić ze sobą. Nabój o pojemności 40 gramów pozwala na przejechanie około 60 kilometrów. Sam nabój jest wielkości półlitrowej butelki słodkiego napoju. Jednak tutaj muszę dodać, że jest ona stosunkowo ciężka, ponieważ jest żeliwna, żeby zachować tę szczelność.
W przypadku wymiany baterii pojawiają nam się wyższe koszty, czyli rachunek ekonomiczny staje się mniej opłacalny, chociażby w przypadku firm kurierskich, które musiałyby posiadać kilka baterii do jednego roweru.
Ponadto nabój wodorowy do roweru wyposażony jest w specjalny czip, co oznacza, że jest on kompatybilny tylko z naszym rowerem lub flotą naszych rowerów.
W jaki sposób będzie można zatankować wodór?
Generator wodoru trzeba dokupić osobno. Obecnie mamy jeden generator wodoru, który podłączamy do źródła zasilania, wlewamy do niego wodę destylowaną, wkładamy nabój i po około 5 godzinach mamy wodór. Jednocześnie dopracowujemy generator na 10 nabojów, wyposażony w baterie solarne.
To nie jest tak, że musimy gdzieś specjalnie podjechać, żeby zatankować lub naładować wodór, tylko mamy specjalne naboje, które możemy sami napełnić.
Jak duże są generatory?
Ten na jeden nabój jest wielkości starego komputera PC. Na chwilę obecną jest to etap prototypowania, ponieważ nie wykluczamy, że jakiś sklep zakupi generator i będzie wymieniał wkłady. Nikt tego jeszcze nie zrobił, chcemy być pierwsi na rynku i bardzo dużo zależy od przyszłego roku. Chcemy maksymalnie doprecyzować tę technologię, którą mamy obecnie.
Oferujemy klientom rowery, które mamy, ale zachęcamy do unowocześnionych rowerów „2.0”.
Polska jest tylko jednym z rynków, na którym chcecie sprzedawać tę technologię?
Na chwilę obecną pod uwagę bierzemy sześć rynków: polski, czeski, słowacki, litewski, łotewski i estoński. To są rynki, które wykazują pewne zainteresowanie naszą technologią, ale mamy także zapytania z innych krajów.
Dużo zapytań płynie z rynku niemieckiego i amerykańskiego, czego na ten moment nie wykluczamy.
Teoretycznie nie musimy budować całej sieci dystrybucji, ponieważ możemy prowadzić sprzedaż bezpośrednią przez nas – sky is the limit. Jedyne co, to w UE posiadamy specjalne certyfikaty, a w przypadku Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej musielibyśmy mieć przygotowane inne zezwolenia, czy dokumentacje.
Czy rowery wodorowe są ekologiczne? Dużo się o tym mówiło w przypadku rowerów elektrycznych, co nie do końca jest prawdą, mówiąc delikatnie.
Zarówno w przypadku rowerów elektrycznych, jak i samochodów elektrycznych cała komunikacja marketingowa poszło w stronę ekologii, co moim zdaniem było błędem, ponieważ z ekologią nie ma to dużo wspólnego.
Dla mnie jest to ekologia, wygoda i pewna nowinka technologiczna. Bardzo często prąd do naładowania roweru, czy samochodu pochodzi z mało ekologicznych źródeł.
W przypadku rowerów wodorowych mamy podobny przypadek, ponieważ jeżeli podłączymy generator wodoru do prądu i wlejemy wodę destylowaną, to otrzymamy szary wodór, a nie zielony wodór. Jednak bez wątpienia nasze rozwiązanie jest bardziej ekonomiczne.

Jeżeli podłączymy generator wodoru pod energię słoneczną i wlejemy wodę destylowaną, to już bardziej „zielono” się nie da, co oznacza, że w dużym uproszczeniu możemy powiedzieć, że mamy rower na wodę.
Mimo wszystko uciekałbym od komunikacji stricte ekologicznej.
Nasze rozwiązanie jest bardziej ekologiczne, niż rower elektryczny, ale przede wszystkim ma to pokazać ludziom, że dostępne są alternatywne źródła energii, które w Polsce jeszcze nie są wykorzystywane.
Polska jest gotowa na wykorzystanie wodoru w ten sposób?
Jestem zdania, że dobre wrażenie robi się tylko raz, dlatego uważam, że nasze działania rozpoczęliśmy w idealnym momencie. Jesteśmy członkiem polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności, gdzie o wodorze mówi się dość dużo. Uważam, że ktoś, kto zrobi to jako pierwszy będzie mógł zgarnąć duży kawałek rynku.
Od jakiegoś czasu same fundusze inwestycyjne się do nas zgłaszają widząc ogromny potencjał jeśli chodzi o możliwość zainwestowania w nasz startup. Jesteśmy na etapie podejmowania strategicznych decyzji biznesowych. Działamy na własnych środkach, ale chcemy też pozwolić wejść jakiemuś inwestorowi, co automatycznie przełoży się na szybkość naszych działań.
Oczywiście zrobimy ten projekt bez takiego wsparcia, tylko dzięki zastrzykowi dodatkowych środków finansowych zrobimy to szybciej.
Czy pana zdaniem wodór przyjmie się także w innych środkach transportu?
Rower wodorowy stanowi tylko pewien przystanek. Technologię, którą opracowujemy, będzie można wykorzystać w innych dziedzinach i nie mówię tylko o transporcie.
Nie poruszyliśmy jeszcze jednego z najważniejszych punktów, czyli ceny. Ile trzeba będzie zapłacić za „rower na wodę”?
Wszystko będzie zależało od tego, na jakim etapie zakończymy prototypowanie i jaką ilość dany klient będzie chciał zamówić.
Na ten moment nie podajemy szczegółów. Jednak, jeśli chodzi o widełki, to będzie to mniej więcej 3-5 tysięcy euro za rower, ale podkreślam, że są to mocno szacunkowe dane.
Ponadto każda oferta będzie przygotowywana indywidualnie, ponieważ nam zależy na promocji naszej technologii. Firma nie jest nastawiona na maksymalizację zysku, a zagarniecie tej części rynku, która jest niczyja.
Ile rodzajów rowerów będziecie oferowali, a także ile będziecie w stanie wyprodukować?
Na tę chwilę oferujemy cztery modele i myślę, że jesteśmy w stanie wyprodukować kilak tysięcy sztuk rowerów.
