https://strefabiznesu.pl
reklama

Polsce kończy się miedź, trzeba nowych inwestycji. Mamy potencjał surowcowy

Maciej Badowski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Krzysztof Galos, wiceminister klimatu i środowiska, główny geolog kraju w rozmowie ze Strefą Biznesu rozwiewa wątpliwości dotyczące udokumentowanych złóż rud pierwiastków ziem rzadkich. Rozmawiamy też o innych zasobach, ropy, gazu, węgla i miedzi. - Polska jest wzorem rozwiązań w zakresie dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w gaz dla innych krajów europejskich - twierdzi nasz rozmówca. A także przypomina, jak Polska stała się pierwszym Kuwejtem.

Spis treści

Rozmawiamy z Krzysztofem Galosem, wiceministrem klimatu i środowiska, głównym geologiem kraju

Panie ministrze, czy w Polsce występują pierwiastki ziem rzadkich? Jak tak, to jakie i jaka jest ich zawartość?

Po pierwsze chciałbym stonować oczekiwania w tym zakresie, ponieważ udokumentowanych złóż rud pierwiastków ziem rzadkich w Polsce w chwili obecnej nie mamy.

Natomiast mamy pewne wystąpienia, gdzie stwierdzono podwyższone zawartości minerałów, które są nośnikami pierwiastków ziem rzadkich. Są to dwa niewielkie obiekty na Dolnym Śląsku, w rejonie Szklarskiej Poręby i Opolna Zdroju oraz trochę większy, znajdujący się na większej głębokości masyw Tajno w rejonie Ełku, w północno-wschodniej Polsce. To jest właściwie wszystko, co w tym momencie wiemy.

W przypadku żadnego z tych obiektów nie udokumentowano złoża kopaliny. Obawiam się, że nawet gdyby były tam próby udokumentowania złoża, to mogłoby się to nie obronić, ponieważ są to zbyt niskie koncentracje pierwiastków ziem rzadkich.

Pojawiają się opinie, że źródłem pierwiastków ziem rzadkich w Polsce może być węgiel kamienny, a zwłaszcza popioły po spaleniu tego węgla. Jednak wydaje się, że prowadzone pod tym kątem badania węgli kamiennych oraz popiołów po ich spaleniu wykazują, że również te koncentracje są zbyt niskie, żeby to się opłacało.

Obecnie, moim zdaniem, jedynym miejscem w Polsce, które mogłoby mieć największy potencjał jako źródło pierwiastków ziem rzadkich, jest hałda powstała po przeróbce surowca apatytowego.

Co to znaczy?

Chodzi o surowce fosforanowe wykorzystywane do produkcji nawozów fosforowych. Apatyty te pochodziły z Półwyspu Kola w Rosji i były przetwarzane przez kilkadziesiąt lat w zakładach chemicznych w Wizowie koło Bolesławca.

W wyniku tego procesu powstała duża hałda fosfogipsów – odpadów poprodukcyjnych zawierających głównie gips. Analizy wykazały, że nagromadzone w niej materiały mają interesujące zawartości pierwiastków ziem rzadkich.

Co się z tym dzieje?

Podejmowano już kilkukrotnie próby wykorzystania tego surowca, a ostatnią z nich prowadził chyba KGHM. Jak dotąd jednak nie przełożyło się to na żadne konkretne działania gospodarcze.

Jeśli mielibyśmy wskazać miejsce w Polsce, które mogłoby stać się potencjalnym źródłem pierwiastków ziem rzadkich, to byłaby to hałda w Wizowie koło Bolesławca

Jeśli mielibyśmy wskazać miejsce w Polsce, które mogłoby stać się potencjalnym źródłem pierwiastków ziem rzadkich, to prawdopodobnie byłaby to właśnie hałda w Wizowie koło Bolesławca.

Mówiąc bardziej ogólnie w odniesieniu do zasobów rud metali w Polsce, to w mojej ocenie w niektórych regionach wciąż ich rozpoznanie jest stosunkowo słabe. Mamy dość dobre rozeznanie w przypadku złóż znajdujących się na powierzchni i na niewielkich głębokościach, Mamy dobre rozpoznanie w przypadku złóż rud miedzi i srebra oraz cynku i ołowiu.

Natomiast gdyby przeprowadzić bardziej zaawansowane prace poszukiwawcze z głębszymi wierceniami w niektórych innych regionach, to istnieje pewna szansa na odkrycie nowych złóż, w tym także rud zawierających pierwiastki ziem rzadkich. To jednak bardzo odległa i niepewna perspektywa. Nie można wykluczyć takiej możliwości, ale należy pamiętać, że byłoby to przedsięwzięcie niezwykle kosztowne, ponieważ głębokie wiercenia wymagają dużych nakładów finansowych.

Tutaj się pojawia kwestia tego, kto miałby te koszty ponosić?

Tak, to jest kwestia tych kosztów, czyli tego, kto miałby je ponieść i czy występują takie przesłanki, żeby w ogóle zacząć to robić. Temat poszukiwań rud metali w Polsce przez ostatnie 30 lat przez Państwo Polskie nie był podejmowany. Był podejmowany w niektórych obszarach przez firmy prywatne, zwłaszcza zagraniczne, częściowo przez KGHM i to jest praktycznie wszystko.

Było to realizowane na podstawie koncesji poszukiwawczych, państwo w tym względzie nie było angażowane pod względem finansowym. Być może sytuacja w najbliższych latach ulegnie pewnej zmianie.

Tworzymy krajowy program poszukiwań źródeł surowców krytycznych, zgodnie z unijnym rozporządzeniem Critical Raw Materiasl Act, i tam przewidujemy pewne działania w tym względzie. Jednak będą to raczej prace powierzchniowe oraz wiercenia do około 300 metrów.

Kiedy miałoby się to rozpocząć?

Państwowa Służba Geologiczna powinna rozpocząć wdrażanie tego planu od przyszłego roku.

Jak to będzie się odbywało?

Mamy wstępną wersję tego krajowego programu, ale na razie nie chcę zdradzać żadnych szczegółów. Myślę, że za 2-3 miesiące będziemy mogli powiedzieć coś więcej.

Ok, czy coś się udało odkryć?

To nie znaczy, że coś się udało odkryć, tylko że mamy szukać koncentracji złożowych pod kątem pozyskiwania surowców krytycznych w określonych lokalizacjach. Na chwilę obecną nic więcej w tym temacie nie zdradzę.

Wracając do hałdy w Wizowie, czy prowadzone są tam jakieś prace?

Nie znam dokładnie obecnej sytuacji hałdy w Wizowie w sensie właścicielskim czy biznesowym. Wiem tylko jakie tam występują zawartości pierwiastków ziem rzadkich oraz to, że technologicznie to kilka razy już było badane pod kątem przeróbki tego materiału. Tutaj warto podkreślić, że to nie jest tak, że tam „leżą” pierwiastki ziem rzadkich.

Są tam natomiast określone minerały, czy fazy mineralne, ale trzeba mieć odpowiednie technologie ich przerobu, trzeba też policzyć, czy to się w ogóle opłaca, jakie są uwarunkowania środowiskowe itd. Ostatnie badania w tym względzie wykonane kilkanaście lat temu przez KGHM wskazywały, że nie opłaca się tego eksploatować. Zmieniły się uwarunkowania ekonomiczne, rynkowe, więc może warto sprawdzić dziś, czy nie warto byłoby sięgnąć po ten zasób.

Rozumiem, że Polska ma te technologie, potrafimy to badać?

Badać absolutnie tak, natomiast czy jesteśmy w stanie wdrożyć odpowiednie technologie na skalę przemysłową? Czy będziemy musieli posiłkować się jakimiś technologiami zagranicznymi już w skali przemysłowej? Tutaj sprawa jest otwarta.

W kontekście umowy między Ukrainą a USA dotyczącą minerałów ziem rzadkich, czy Polsce mogłoby zostać zaproponowane podobne rozwiązanie, gdybyśmy byli w potrzebie?

W przypadku Ukrainy umowa surowcowa z USA – o ile rzeczywiście została podpisana – ma z pewnością charakter bardzo ramowy i nie obejmuje szczegółowych rozwiązań. Te mają być doprecyzowane w kolejnej, bardziej technicznej umowie. Na jej podstawie Ukraina i Stany Zjednoczone mają wspólnie uczestniczyć w ewentualnych inwestycjach dotyczących udokumentowanych, ale dotąd niezagospodarowanych złóż, a następnie czerpać z nich zyski.

Warto również zauważyć, że część tych złóż znajduje się obecnie w strefie okupowanej przez Rosję, jednak duża ich część leży w centralnej i północno-zachodniej Ukrainie, na tzw. ukraińskiej płycie prekambryjskiej. Są to złoża udokumentowane głównie jeszcze w czasach Związku Radzieckiego.

Dlaczego przez tyle lat Ukraina nie sięgnęła po te zasoby?

Przede wszystkim większość tych złóż jest słabo udokumentowana lub charakteryzuje się składem mineralnym, który utrudnia efektywną przeróbkę. Rozumiem podejście Ukraińców – przedstawiają ofertę, choć nie jest ona oczywista. Jednak jeśli pojawi się inwestor dysponujący kapitałem i odpowiednią technologią, a Amerykanie takim partnerem mogą być, to dlaczego nie?

Tylko, że te oczekiwania co do efektów ekonomicznych, szybkości uzyskania tych efektów bym stonował. To jest zasadniczo perspektywa czasowa dość odległa. Ale jako jakiś argument w ręku – czemu nie.

Wracając do Polski – w przypadku Ukrainy mówimy przede wszystkim o kopalinach służących do produkcji różnych metali rzadkich (np. tytan, uran, mangan, lit, cyrkon, beryl), a nie pierwiastków ziem rzadkich. Pytanie brzmi, czy w Polsce dysponujemy zasobami umożliwiającymi produkcję metali rzadkich. Odpowiedź brzmi: zasadniczo nie, albo w niewielkim zakresie, przynajmniej na tą chwilę.

Gdyby jednak podjęto decyzję o przeprowadzeniu głębszych wierceń – czy to przez państwo, czy przez prywatne podmioty posiadające koncesje – to istnieje pewna szansa na odkrycie nowych złóż rud metali. Pewne przesłanki geologiczne wskazują na taką możliwość, jednak poszukiwania takich złóż zawsze wiążą się z dużym ryzykiem, które ktoś musiałby ponieść.

Najbardziej znanym i rozwijanym potencjałem surowcowym w Polsce są złoża rud miedzi, srebra i metali towarzyszących na Monoklinie Przedsudeckiej

Najbardziej znanym i rozwijanym potencjałem surowcowym w Polsce są polimetaliczne złoża rud miedzi, srebra i metali towarzyszących na Monoklinie Przedsudeckiej.

To właśnie w tym obszarze znajdują się najistotniejsze poznane zasoby rud metali w Polsce. W zakresie metali, to jest ten najważniejszy znany potencjał. Natomiast doniesień na temat tego, że ktoś jakoby chciał handlować złożami rud miedzi w Polsce, nie zamierzam komentować poza stwierdzeniem faktu, że złoża te są własnością górniczą Skarbu Państwa, czyli innymi słowy: są własnością państwa i to państwo określa, w jaki sposób może czerpać pożytki z ich faktycznej czy ewentualnej eksploatacji.

Znajdujemy się w trakcie transformacji energetycznej, większość ekspertów wskazuje na gaz jako paliwo przejściowe. Mamy Baltic Pipe, terminal w Świnoujściu, Orlen odkrył nowe złoże Siedlemin w pobliżu Jarocina. Jak wygląda nasze bezpieczeństwo gazowe?

Zacznę od tego, że w Polsce zużywamy obecnie około 18 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego wysokometanowego. 20-25 proc. pochodzi ze źródeł krajowych. Pozostałą część stanowi import. Import gazociągami, kiedyś z Rosji, teraz głównie z Norwegii za pośrednictwem Baltic Pipe. To jest gaz pochodzący częściowo ze złóż, gdzie współwłaścicielem jest norweska spółka Orlenu, więc te kolejne 20– 30 proc. naszych potrzeb w zakresie gazu Orlen zaspokaja ze swoich złóż w Norwegii.

Pozostała część pochodzi też z zakupu z Norwegii, wymiany handlowej z naszymi sąsiadami, zwłaszcza z Niemcami, jednak - co ważne - bardzo istotnym źródłem jest LNG, który pochodzi, czy to z Kataru, czy z USA.

Mamy duży terminal LNG w Świnoujściu, planujemy drugi pływający terminal LNG w Zatoce Gdańskiej. Pod tym względem muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o Polskę, jest ona wzorem rozwiązań w zakresie dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w gaz dla innych krajów europejskich. I mówię to z perspektywy ostatnich 20 lat.

Niezależnie od tego, jakie siły polityczne rządziły, to pewne konsekwentne działania na rzecz uniezależnienia się od rosyjskiego gazu były realizowane konsekwentnie przez te ostatnie 20 lat i jesteśmy w tym względzie wzorem w Europie. To inni się od nas powinni uczyć, jak to zrobić, jak to zaplanować.

Powrotu do tematu gazu łupkowego na razie w Polsce nie ma. Ale niczego wykluczyć nie można

Jak wygląda sytuacja w przypadku gazu łupkowego? Nadzieje na jego wydobycie w Polsce ustały kilka lat temu, ponieważ uznano to za nieopłacalne. Czy coś się zmieniło w technologii wydobycia, czy ceny gazu mogą spowodować pewien zwrot w stronę gazu łupkowego? Czy pan widzi w nim potencjał?

Nie chciałbym powiedzieć, że te nadzieje dotyczące gazu łupkowego są absolutnie i na zawsze utracone, ale wydaje się, że na tę chwilę obecną nie ma szans na powrót do tej kwestii.

Zresztą, decyzje różnych firm, zwłaszcza zagranicznych, ale także PGNiG, czy Orlenu, które w tym uczestniczyły i robiły badania 15, czy 10 lat temu, jasno wskazywały, że nasze warunki geologiczne w przypadku gazu łupkowego, są odmienne od tego, jak to wygląda w Stanach Zjednoczonych w Teksasie, czy w Pensylwanii.

O ile jeszcze formacje litologiczne, czyli ten rodzaj skał, który był przedmiotem badań, mogłyby za tym przemawiać i to była ta podstawowa przesłanka za poszukiwaniem gazu łupkowego w Polsce, to jednak głębokości ich występowania są zupełnie inne.

W Stanach Zjednoczonych są to zwykle głębokości rzędu kilkuset metrów, a w Polsce jest to zwykle 2,5 do 3 kilometrów. Poza tym realne przypływy tego gazu w trakcie wierceń były niewielkie albo nie było ich w ogóle.

Jak bardzo przekłada się to na koszty eksploatacji?

Nie da się tego w sposób całkowicie „prosty i obrazowy” określić. Jednak, żeby chociaż trochę to zobrazować, musimy wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze, większa głębokość to większe koszty realizacji otworów. O tym trzeba pamiętać, ponieważ to bezpośrednia przekłada się na ekonomię.

Druga rzecz, która wynika z tej głębokości, to, mówiąc w wielkim uproszczeniu, przypływ gazu, który nawet po szczelinowaniu był słaby, o ile w ogóle występował. W niektórych otworach jakiś przypływ się pojawił, ale naprawdę nie taki, który by ekonomicznie się bronił.

Pamiętajmy, że wraz z głębokością skały są mocniej ściśnięte. W związku z tym nawet po zabiegach szczelinowania ten gaz – mówiąc obrazowo - będzie miał dużo większe trudności, żeby wypłynąć.

Jednak nie brakuje głosów, także geologów, bardziej optymistycznych na ten temat, przy czym doświadczenia ostatnich 15 lat tych tez póki co nie udowadniają.

Czyli nie możemy tego do końca wykluczyć?

Oczywiście, być może kiedyś temat powróci, natomiast pojawia się tutaj inne pytanie, mianowicie o znaczenie gazu ziemnego w gospodarce, w energetyce.

To znaczenie w najbliższych latach wzrośnie.

Tak, w przeciągu najbliższych 10-15 lat znaczenie gazu, jako paliwa przejściowego będzie rosło, może nawet o 50 proc. względem obecnego poziomu, ale już w perspektywie lat dwudziestu najprawdopodobniej zacznie maleć.

Gaz, jako surowiec energetyczny będzie miał duże znaczenie zapewne do roku 2040, może 2045

Myślę, że gaz, jako surowiec energetyczny będzie miał duże znaczenie zapewne do roku 2040, może 2045. Następnie będzie następował spadek jego znaczenia.

W związku z tym, jeżeli zajęlibyśmy się gazem łupkowym potencjalnie za lat dziesięć, to i tak będzie już za późno, bo już nie będzie takiego oczekiwania, jeśli chodzi o potrzeby gospodarcze.

A wykorzystanie gazu w branży chemicznej?

W przestrzeni publicznej nie ma tej świadomości, że gaz jest też surowcem chemicznym niezbędnym do produkcji np. nawozów azotowych. Jeżeli Grupa Azoty poradzi sobie z obecnymi turbulencjami finansowymi, to ten aspekt zawsze będzie ważny.

Gaz ziemny, jako surowiec chemiczny wydaje się, że w perspektywie długiej, 50 lat i więcej, wciąż pozostanie ważny. To jest ten segment, gdzie zawsze będzie zapotrzebowanie na gaz.

Znaczenie ropy również będzie spadało?

Ropa naftowa to przede wszystkim surowiec do produkcji paliw transportowych, a w tym obszarze prędzej czy później nastąpi rewolucja. Jak szybko ten proces będzie przebiegał, dopiero się okaże – plany to jedno, a rzeczywistość może wyglądać inaczej. Myślę jednak, że do roku 2045 czy 2050 ropa nadal będzie odgrywać istotną rolę w produkcji paliw transportowych. Po 2050 roku sytuacja może się diametralnie zmienić.

Warto jednak pamiętać, że ropa to także kluczowy surowiec dla przemysłu chemicznego, zwłaszcza petrochemicznego. Czy zdajemy sobie sprawę, jak wiele produktów codziennego użytku zawiera pochodne ropy? Tworzywa sztuczne, ubrania, kosmetyki – wszystko to bazuje w dużej części na przetwórstwie petrochemicznym ropy naftowej.

Żałuję, że w debacie publicznej rzadko mówi się o tym aspekcie znaczenia gospodarczego ropy i gazu, a przecież ropa jako surowiec chemiczny pozostanie niezwykle istotna przez długie dziesięciolecia. W petrochemii zużywa się obecnie około 10–15 proc. wydobywanej ropy, co oznacza, że za 30 lat zapotrzebowanie na ten surowiec będzie dużo niższe, ale jednak będzie.

Jak obecnie wygląda wydobycie ropy w Polsce?

Osiągnięcie poziomu miliona ton wydobycia rocznie było dużym osiągnięciem. Przez wiele lat wielkość wydobycia ropy w Polsce nie przekraczała 200 – 300 tysięcy ton. W latach dziewięćdziesiątych, czy na przełomie osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych na Szelfie Bałtyckim odkryto dwa istotne złoża ropy B3 i B8, które są eksploatowane do tej pory. Stanowią one ważne, jak na naszą skalę, źródło ropy dla naszego przemysłu.

Natomiast w dziewięćdziesiątych latach odkryto jeszcze kilka, trochę większych, niż do tej pory złóż ropy w Polsce północno zachodniej, zwłaszcza złoże BMB, które od ponad dwudziestu lat dostarcza połowę wydobycia krajowego, ale to jest jednak swego rodzaju wyjątek.

Dzięki poszukiwaniom ropy i gazu prowadzonym w Polsce od lat sześćdziesiątych, bardzo dobrze znamy wgłębną budowę geologiczną znacznej części Polski, ale żeby to przyniosło efekty w postaci odkrycia dużych złóż ropy, to niestety tak się nie stało. Znacznie lepsze efekty to przyniosło w przypadku udokumentowania wielu złóż gazu ziemnego.

Dziś wydobywamy około miliona ton ropy rocznie, co przy krajowym zapotrzebowaniu wynoszącym 27 milionów ton stanowi zaledwie 3–4 proc. To i tak lepszy wynik niż 30 lat temu, kiedy było to zaledwie 1 proc.

Nie mam większych oczekiwań, że ta sytuacja ulegnie radykalnej zmianie. Oczywiście nie można niczego wykluczyć, ale nie łudźmy się – Polska nie stanie się nagle Kuwejtem.

Aż takich aspiracji chyba nie mieliśmy?

Przypomnę historię z 1981 roku, jak „wystrzeliła” ropa w Karlinie koło Kamienia Pomorskiego. Wtedy mówiło się, że Polska będzie drugim Kuwejtem.

Czyli ten Kuwejt nie jest przypadkowy.

Jest jeszcze inna ciekawostka, która chyba nie jest powszechnie znana. To w Galicji, na ziemiach polskich, powstała pierwsza kopalnia ropy naftowej na świecie, wydobywanej w skali przemysłowej. Mówię tutaj o kopalni Bóbrka koło Krosna. Przy okazji warto odwiedzić mieszczące się tam unikalne Muzeum Przemysłu Naftowego, gdzie zachowane są m.in. liczne studnie i szyby naftowe, w tym najstarszy pochodzący z 1860 roku. To jest fenomen w skali światowej.

Polacy chwalą się tym, że jako pierwsi na świecie eksploatowali ropę, a dopiero kilka lat później przyszedł Teksas czy Louisiana w Stanach Zjednoczonych. W oczach większości ludzi na świecie ten biznes naftowy rozpoczął się w Ameryce, ale prawda jest jednak inna.

Wybitny Polak, Ignacy Łukasiewicz nie tylko był głównym autorem technologii destylacji ropy celem uzyskania nafty, nie tylko walnie przyczynił się do skonstruowania pierwszych lamp naftowych, ale przede wszystkim był pionierem górnictwa naftowego w Galicji, a zarazem pionierem tego górnictwa w wymiarze światowym.

Szacuje się, że Polska posiada ogromne złoża węgla, na koniec 2021 roku szacowano, że na terenie Polski znajduje się niemal 65 miliardów ton węgla kamiennego. Zdaniem geologów, są to zasoby bilansowe, czyli takie, które można zagospodarować. Dlaczego tego nie robimy? Winny brak inwestycji? Założenia polityki klimatycznej?

O tym można mówić długo, dlatego skupię się na kilku kluczowych aspektach. Faktycznie, mamy udokumentowane 65 miliardów ton zasobów bilansowych, a jeśli doliczyć zasoby pozabilansowe, całkowita ilość przekracza 75 miliardów ton. Część z tego to węgiel koksowy, wykorzystywany do produkcji koksu – surowca nie energetycznego, lecz chemicznego i metalurgicznego. Jego znaczenie pozostanie istotne przez długie lata, ponieważ koks jest kluczowy w procesie wytapiania surówki żelaza, wykorzystywanej do produkcji stali.

Oczywiście rozwijane są nowe, tzw. zielone technologie produkcji stali, w których koks może być zastępowany innymi surowcami, np. wodorem. Jednak w perspektywie najbliższych 20–30 lat węgiel koksowy nadal będzie kluczowym surowcem dla przemysłu stalowego.

Jastrzębska Spółka Węglowa, będąca głównym producentem tego węgla w Polsce, jest mocno uzależniona od globalnych, silnie zmiennych cen tego surowca – okresy wysokich zysków przeplatają się ze spadkami. Obecnie rynek jest w dołku, ale po pewnym czasie należy oczekiwać kolejnego wzrostu.

Warto zauważyć, że eksploatacja węgla koksowego w Polsce odbywa się na coraz większych głębokościach. Najpłytsze pokłady znajdują się na głębokości 800–900 metrów, a często przekraczają 1000–1200 metrów. To rodzi wyzwania kosztowe, technologiczne i związane z bezpieczeństwem, w tym z wysoką metanowością. Jeżeli jednak uda się utrzymać opłacalność i bezpieczeństwo wydobycia, te kopalnie mogą funkcjonować jeszcze przez długie lata.

Druga istotna kwestia to węgiel kamienny energetyczny, wykorzystywany w elektrowniach, elektrociepłowniach i przydomowych kotłowniach. W tym sektorze transformacja postępuje szybko – zapotrzebowanie na węgiel kamienny maleje w związku z przechodzeniem na inne źródła energii. Dodatkowo polski węgiel energetyczny jest zazwyczaj droższy w wydobyciu, ponieważ pochodzi z głębokich kopalń. Na otwartym rynku konkurencja z importowanym węglem, np. z Kolumbii czy RPA, jest ogromna – często bardziej opłaca się sprowadzać surowiec z zagranicy niż wydobywać go na Górnym Śląsku.

Gdyby tylko mówić stricte o kosztach, perspektywach, konkurencyjności, na pewno wyróżnia się kopalnia Bogdanka, czyli ta jedyna kopalnia w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Jeśli węgiel kamienny miałby być wykorzystywany w energetyce jeszcze przez 20–30 lat, to właśnie Bogdanka prawdopodobnie byłaby ostatnią funkcjonującą kopalnią węgla kamiennego energetycznego w kraju. Tam koszty produkcji są najniższe, co wynika m.in. z budowy geologicznej złoża.

A gdyby myśleć o węglu kamiennym wyłącznie jako o surowcu energetycznym?

Ja sobie za bardzo nie wyobrażam, żeby miały powstawać nowe kopalnie na Górnym Śląsku, chociaż takie próby były podejmowane i nawet jedna koncesja była niedawno wydana, tylko się nie zmaterializowała. Ta kopalnia miała powstać w Mysłowicach.

Natomiast, jeżeli szukać gdziekolwiek perspektywy budowy nowej kopalni węgla kamiennego energetycznego - choć nie bardzo sobie to wyobrażam, żeby były realne przesłanki ku temu - to moim zdaniem chyba tylko na Lubelszczyźnie.

Dlaczego?

Na razie nie mamy pewności, czy są tam jakieś istotne zasoby węgla koksowego. Natomiast są istotne zasoby węgla energetycznego. Gdyby tylko była taka potrzeba – w co jednak wątpię – to najprędzej taka kopalnia mogłaby powstać w Lubelskim Zagłębiu Węglowym. Choć być może w zupełności wystarczyłyby obecne lub nieco rozbudowane zdolności wydobywcze samej kopalni Bogdanka.

Jednak są to tylko dywagacje i raczej się to nie zdarzy, dlatego, że ten krajowy popyt na węgiel energetyczny systematycznie maleje, a w ostatnich 2 latach wręcz doszło do zapaści.

Jaki byłby koszt budowy nowej kopalni węgla?

Zależy od skali, ale jeśli miałaby być budowana kopalnia węgla kamiennego, to ona musiałaby mieć przynajmniej zdolność wydobywczą 2– 3 miliony ton rocznie, żeby to mogło mieć sens ekonomiczny. Proces budowy takiej kopalni ciężko jednoznacznie określić. Różni specjaliści mówią, że można taką kopalnię na głębokości kilkuset metrów zbudować w 5 lat. Ja w to nie wierzę.

Co prawda przykłady z PRL-u pokazują, że było to wykonalne, ale była to budowa za wszelką cenę, wszelkimi środkami. No i to było 50– 60 lat temu. Ostatnia kopalnia węgla kamiennego w Polsce, jaka była wybudowana i ukończona, to kopalnia Budryk, którą budowano bodajże około 10 lat, a uruchomiono w 1994 roku. W związku z tym, realnie potrzeba 10 lat, a może więcej, żeby zacząć wydobywać węgiel.

O jakich kosztach mówimy?

Dla kopalni o zdolności 2–3 milionów ton węgla rocznie? Co najmniej kilka miliardów złotych.

Kończy nam się dostępna miedź, trzeba inwestycji

Według danych z 2022 Polska znajdowała się na 13. miejscu pod względem wydobycia rud miedzi z 2-procentowym udziałem w światowej produkcji. Jaki potencjał ma jeszcze KGHM?

Baza zasobowa wykorzystywana od lat sześćdziesiątych, na której wciąż opierają się trzy kluczowe kopalnie – Lubin, Polkowice-Sieroszowice i Rudna – jest w dużej mierze wyeksploatowana. Nie oznacza to, że zasoby całkowicie się wyczerpały, ale jeśli działalność górnicza miałaby się ograniczać wyłącznie do już udostępnionych obszarów, perspektywa wydobycia wynosi zaledwie 10–15 lat.

Aby KGHM mógł kontynuować produkcję górniczą rud miedzi, konieczne jest schodzenie głębiej. Wymaga to budowy dodatkowych, nowych szybów o głębokości przekraczającej 1300 metrów. W ciągu ostatnich kilkunastu lat powstał tylko jeden taki szyb, podczas gdy potrzeba co najmniej trzech kolejnych.

Jednym z głównych problemów KGHM jest obecnie wysoki podatek miedziowy, który obciąża spółkę kwotą 3–4 miliardów złotych rocznie. Toczą się rozmowy z Ministerstwem Finansów w sprawie jego stopniowej redukcji, co mogłoby uwolnić środki niezbędne do realizacji inwestycji górniczych przez KGHM.

Jeśli inwestycje te nie zostaną podjęte, to za kilkanaście lat wydobycie rud miedzi może gwałtownie zmaleć – dostępne zasoby ulegną wyczerpaniu, a do nowych nie będzie dostępu z powodu braku odpowiedniej infrastruktury.

Na horyzoncie pojawiają się też nowe złoża. Kanadyjska firma Lumina zainwestowała w ich poszukiwania co najmniej 150 mln dolarów, co stanowi największe tego typu przedsięwzięcie w Polsce w ciągu ostatnich 30 lat. Udało się udokumentować duże, ale bardzo głębokie złoże w rejonie Nowej Soli, gdzie firma planuje budowę nowoczesnej kopalni. Nie wiadomo jednak, czy uda im się to zrealizować samodzielnie, czy we współpracy z KGHM, no i czy w ogóle dojdzie to do skutku. To temat, który z pewnością będzie powracał w najbliższych latach.

Obecnie KGHM produkuje rocznie 550-580 tys. ton miedzi metalicznej w nowoczesnych hutach, ale własne wydobycie wynosi jedynie 350-380 tys. ton miedzi w koncentracie. Powstała luka o wielkości ponad 200 tys. ton miedzi w koncentracie, wartości ponad 2 miliardów złotych rocznie, uzupełniana jest importem koncentratu, głównie spoza Europy.

W kolejnych latach problem ten może się nasilać, jeśli nie zostaną zrealizowane niezbędne inwestycje i udostępnienie głębszych złóż.

Rudy metali to jeden z najcenniejszych zasobów Polski, jednak sektor górniczy stoi przed ogromnymi wyzwaniami: ekonomicznymi, kapitałowymi i technologicznymi. Konieczne jest wdrażanie nowych technologii, redukcja liczby pracowników pod ziemią oraz modernizacja procesów wydobywczych. KGHM podejmuje działania w tym kierunku, ale kluczowe będzie zmniejszenie obciążeń podatkowych, by spółka mogła reinwestować zyski w rozwój i dalsze wydobycie.

Krzysztof Galos, wiceminister klimatu i środowiska, główny geolog kraju
Krzysztof Galos, wiceminister klimatu i środowiska, główny geolog kraju
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu