- Ceny pieczywa rosną i będą rosnąć dalej. Obecnie ceny chleba są na ścieżce wzrostu na poziomie lekko ponad 5 proc., patrząc na to rok do roku.
- Obciążenie z tytułu kosztów pracy jest dużo wyższe niż średnia w przemyśle spożywczym. – Jeśli na poziomie całego przemysłu spożywczego koszty pracy stanowią około 7- 9 proc. w strukturze kosztów, tak w przypadku zakładów produkujących pieczywo ten udział dochodzi do 19-20 proc. – mówi Strefie Biznesu analityk Pekao SA Grzegorz Rykaczewski.
- Innym ważnym czynnikiem podbijającym ceny pieczywa są koszty surowców. Michał Zajezierski ze Stowarzyszenia Producentów Pieczywa podkreśla, że ceny pszenicy na giełdzie w Paryżu (wskaźnik MATIF) są na poziomach z początku roku i nie widać na razie spadków po żniwach. Kolejnym równie ważnym czynnikiem są koszty energii elektrycznej.
- Do jakiego poziomu zatem dojdą ceny pieczywa w sklepach? Ostrożnie szacując, dr Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy BLIX podaje, że w przyszłym roku wzrosty cen rdr. mogą przekroczyć nawet wartości 8-10 proc.
- Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że zaległe zadłużenie biznesów posługujących się kodem PKD 107 (Produkcja wyrobów piekarskich i mącznych) w lipcu br. wynosiło już ponad 0,5 mld zł, a niesolidnych firm-dłużników (aktywnych, zawieszonych i zamkniętych) było 1 054.
Co dalej z cenami pieczywa?
– Ceny pieczywa może niegwałtownie, ale jednak będą rosnąć. Jeśli koszty są wysokie, to niestety drożeje też wytworzenie produktów spożywczych. Począwszy od surowców, przez opakowania, logistykę, po źródła energii na pensjach i podatkach kończąc – komentuje dla portalu strefabiznesu.pl Michał Zajezierski ze Stowarzyszenia Producentów Pieczywa.
Z kolei dr Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy BLIX powołując się na INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH, tłumaczy nam, że obecnie ceny pieczywa są na ścieżce wzrostu na poziomie lekko ponad 5 proc., patrząc na to rok do roku. – Natomiast osobiście uważam, że Polacy powinni się spodziewać dalszego wzrostu cen. Szczególnie na początku przyszłego roku, ponieważ wpłynie na to kilka istotnych czynników – prognozuje.
Do jakiego poziomu zatem dojdą ceny pieczywa w sklepach? Dr Łuczak przyznaje, że „trudno na tak postawione pytanie jednoznacznie odpowiedzieć”. Głównie dlatego, że „sytuacja na rynku jest naprawdę bardzo dynamiczna”. – Natomiast ostrożnie szacując, mogę powiedzieć, że w przyszłym roku wzrosty cen rdr. mogą przekroczyć nawet wartości 8-10 proc. Ale ten scenariusz wcale się też nie musi wydarzyć. Więcej będzie można na ten temat powiedzieć pod koniec roku – wskazuje.
– Warto również zaznaczyć, że z rynku dobiegają też niepojące głosy z branży piekarniczej, która daje mocny sygnał, że przy obecnych uwarunkowaniach związanych z wysokimi kosztami produkcji (tj. cen mąki, energii i gazu), a także ciągłą presją na wzrost płac, ceny pieczywa będą musiały dalej rosnąć. I co gorsze, mogą osiągnąć naprawdę wysoki pułap. Nawet większy niż ja to wyżej prognozuję – podkreśla.
Dlaczego pieczywo będzie drożeć?
– Mamy dwa, a w zasadzie trzy czynniki, które mogą spowodować wzrost cen pieczywa – tłumaczy nam Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych w Pekao SA. – Z jednej strony mamy czynnik rosnących kosztów pracy, co jest bardzo ważną kwestią w przypadku przemysłu piekarniczego – wskazuje. Jako drugi czynnik ekspert wskazuje na „ryzyko, które może nastąpić, ale nie musi”. Chodzi o koszty surowca, czyli ceny zbóż, które przekładają się na cenę mąki. Ostatnim czynnikiem jest wzrost kosztów opłat za energię. – Jednak w tym ostatnim przypadku nie mówię o samym koszcie energii, czyli kilowatogodzinie, tylko bardziej o kwestii opłat towarzyszących, które rosną równolegle – dodaje.
Jak wyjaśnia, obciążenie z tytułu kosztów pracy jest dużo wyższe, niż średnia w przemyśle spożywczym. – Jeśli na poziomie całego przemysłu spożywczego koszty pracy stanowią około 7-9 proc. w strukturze kosztów, tak w przypadku zakładów produkujących pieczywo ten udział dochodzi do 19-20 proc. – wskazuje. – Pamiętajmy, że optymalizacja kosztów pracy możliwa jest w ograniczonym stopniu – mówi i dodaje, że od dłuższego czasu „podbijają one ceny pieczywa”. – To jest czynnik, który będzie działał także w kolejnych miesiącach – prognozuje.
Rykaczewski przypomina, że od stycznia 2025 roku czeka nas kolejna podwyżka minimalnego wynagrodzenia, a zakłady muszą adresować te podwyżki najczęściej na całą siatkę płac, ponieważ w dłuższym okresie podnoszenie tylko wynagrodzenia minimalnego wypłaszacza stawki, co oznacza, że w dłuższym okresie zrewidowane muszą zostać pozostałe wynagrodzenia. – To jest ten czynnik, który powoduje, że te ceny pieczywa faktycznie będą rosły: stopniowo, stabilnie i powoli, na pewno nie będzie to proces skokowy – wyjaśnia.
Wracając do drugiego czynnika, jakim są koszty surowca, Rykaczewski podkreśla, że na chwilę obecną pszenica, czyli główne zboże, z którego produkowana jest mąka używana w procesie produkcji pieczywa, jest tańsza niż przed rokiem.
– Moim zdaniem nie ma silnego ryzyka wzrostu i nagłej presji kosztowej, natomiast patrzymy na ten obszar z pewnym niepokojem – mówi i dodaje, że tegoroczne zbiory w Europie były dosyć słabe. – W Polsce odnotowano kilkuprocentowy spadek zbiorów pszenicy, natomiast w innych dużych krajach Unii Europejskiej typu Francja, czy Niemcy, ten spadek, zgodnie z szacunkami, wyniósł już od 8 do 15 proc. w przypadku Niemiec, a w przypadku Francji nawet 20 proc. w przypadku relacji rocznej – wylicza.
Ekspert podkreśla, że nie jest to równoznaczne z brakiem pszenicy na rynku europejskim, ponieważ UE jest dużym producentem i ma sporą nadwyżkę nad zużyciem, dzięki czemu jesteśmy dużym dostawcą pszenicy na rynek światowy, natomiast nie zmienia to faktu, że w krajach produkcyjnych, które są jednocześnie dużymi eksporterami pszenicy, może powodować pewne wahania cen zarówno na rynku europejskim, jak i poza Europą.
– W kolejnych miesiącach istnieje ryzyko, że pojawi się presja ze strony kosztów surowca – tłumaczy. – Ta presja jeszcze się nie zrealizowała, natomiast takie ryzyko się pojawia – dodaje.
Z kolei Zajezierski wskazuje, że obecne ceny pszenicy na giełdzie w Paryżu (wskaźnik MATIF) są na poziomach z początku roku i nie widać na razie spadków po żniwach. – Podobnie wygląda sytuacja z cenami gazu oraz energii elektrycznej i na razie nic nie zapowiada, żeby to się miało zmienić. Nie bez znaczenia jest utrzymująca się na poziomie niecałych 4 proc. inflacja i dwa razy w tym roku podniesiona płaca minimalna o ok. 19 proc. Kumulacja tych oraz wielu innych czynników ma i będzie miała wpływ na ceny pieczywa – dodaje.
Dr Łuczak w kontekście cen surowca zwraca uwagę na ceny mąki, ale również na ceny nawozów itp. oraz środków ochronnych. – Do tego patrzeć należy na ten czynnik także przez pryzmat anomalii pogodowych, które w tym roku wyjątkowo nawiedzały rolników. I to w głównej mierze napędzi wzrost cen po nowym roku – prognozuje główny ekonomista Grupy BLIX.
Rykaczewski przyznaje, że w przypadku wzrostu kosztów surowca, docelowo wzrost cen pieczywa może mieć charakter skokowy. – Nie mówimy o wzrostach, które notowaliśmy po wybuchu wojny na Ukrainie, ale mówimy o pewnym odbiciu cen i ewentualnym dodatkowym czynniku surowcowym, który mógłby oddziaływać na wzrost cen pieczywa i produktów zbożowych w 2025 roku – mówi i podkreśla, że „to ryzyku musiałoby się zrealizować”.
– Te dwie kwestie mogą decydować o wzroście cen, z czego jedna już się realizuje, czyli rosnąca presja ze strony kosztów pracy, natomiast druga, czyli koszty surowca, na razie czeka – podkreśla.
Klienci coraz bardziej świadomi
– Z perspektywy małej piekarni prognozuję, że wzrosty cen pieczywa nie będą duże, ponieważ nie ma gdzie ich robić – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Karol Terlikowski, właściciel, Prosta Piekarnia. – Nasz podstawowy chleb kosztuje 16 zł za sztukę, a w wersji bardziej premium 18 zł, co oznacza, że ten „prób bólu” jest już bardzo blisko – dodaje. – Na pewno do końca roku podwyżek cen naszych produktów nie planujemy – podkreśla.
– Tą „magiczną barierą” jest 20 zł za bochenek chleba i z żadnym wypiekiem staramy się nie zbliżać do tej granicy – mówi. Owszem, zdarzają się produkty powyżej tej kwoty, ale, jak wyjaśnia, najczęściej są to tzw. wypieki okolicznościowe. – Trudno jest mi sobie wyobrazić, żeby ktoś codziennie kupował bochenek chleba za 20 zł – tłumaczy i zastrzega, że ceny mogą pójść w górę, jeśli inflacja ponownie wyniesie kilkanaście procent.
– Musimy szukać innych dróg na utrzymanie rentowności na tym samym poziomie, niż podnoszenie cen – deklaruje. – Cross sell, czy upsell stosujemy już teraz, a do tego staramy się rozwijać bazę klientów – mówi.
Terlikowski zapytany, czy klienci zaczynają oszczędzać na pieczywie, podkreśla, że jest wręcz odwrotnie. – Pomijając, że po trosze rośnie liczba klientów, zwłaszcza po wakacjach, to zauważamy, że klienci kupują coś więcej, niż chleb w naszej piekarni, szczególnie że w ostatnim czasie zwiększyliśmy asortyment. Widzimy, że ten paragon się wydłuża wraz z liczbą klientów – mówi.
Jednocześnie zwraca uwagę, że w okolicy jego przedsiębiorstwa znajduje się sporo dużych sieciowych piekarni i dyskonty spożywcze oraz mniejsze, znane marki oferujące pieczywo, to jednak klienci są lojalni. – Myślę, że ta świadomość co do pieczywa musiała urosnąć i ludzie wolą kupić dobre pieczywo, niekoniecznie tanie – podsumowuje.
W trzy lata o blisko 50 proc. wzrosły nieterminowe rozliczenia branży piekarniczej
Jak komentuje dla portalu strefabiznes.pl dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor, zmiana nawyków żywieniowych Polaków to, wydaje się dziś, najmniejszy problem producentów wyrobów piekarskich i mącznych, którzy swoją ofertę mogą modyfikować i dostosowywać do panujących warunków i trendów (pieczywo, makarony bezglutenowe czy fit). Jednak, żeby wprowadzać zmiany potrzeba inwestycji, a „branża ma w tej chwili problem, by w ogóle utrzymać się na powierzchni”.
Ekspert również wskazuje na wzrost kosztów prowadzenia działalności, szczególnie w tak newralgicznych dla branży obszarach, jak koszty energii czy pracowników. – Producenci załamują więc ręce, bo koszty tak energochłonnego biznesu są obecnie nieporównywalnie wyższe, niż jeszcze trzy lata temu. Branża jest ściskana jak w imadle, z jednej strony spada popyt w wyniku zmian zachowań i nawyków konsumentów, co rzutuje bezpośrednio na poziom cen. Z drugiej strony rosnące ceny surowca, energii i kosztów pracy, powodują wzrost kosztów wytworzenia – wyjaśnia Rogowski. – W konsekwencji zawęża się poziom realizowanej marży – dodaje.
– Trudną sytuację sektora możemy obserwować również w naszych bazach – zauważa i podaje, że z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że zaległe zadłużenie biznesów posługujących się kodem PKD 107 (Produkcja wyrobów piekarskich i mącznych) w lipcu br. wynosiło już ponad 0,5 mld zł, a niesolidnych firm-dłużników (aktywnych, zawieszonych i zamkniętych) było 1 054.
– Gros tych zaległych długów należy do piekarzy i cukierników (1071Z Produkcja pieczywa, produkcja świeżych wyrobów ciastkarskich i ciastek), których niespłacane bieżące rachunki, kredyty i faktury względem dostawców wyniosły z końcem lipca 261 mln zł – zaznacza. – Dla porównania, jeszcze w lipcu 2021 r., było to ponad 176,5 mln zł. Wzrost sumy zaległych długów o 50 proc. w trzy lata jest tu zatem wyjątkowo dynamiczny, mimo niewielkiego spadku dłużników – dodaje.
– Oznacza to, że pogłębiają się stare problemy piekarzy i cukierników. Średnio na jedno zadłużone przedsiębiorstwo przypada już ponad 282 tys. zł - o 96 tys. zł więcej niż jeszcze w lipcu 2021 roku – podsumowuje Rogowski.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
