Główny Urząd Statystyczny poinformował, że ceny w maju wzrosły o 13,9 proc., a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 1,7 proc. Poziom inflacji jest w dużym stopniu spowodowany wzrostami cen żywności i cen paliw.
– Poziom inflacji przewyższył rynkowe prognozy, ale warto odnotować, że w minionych 12 miesiącach dynamika cen była niższa od szacunków jedynie raz. Inflacja kontynuuje zatem pasmo negatywnych zaskoczeń – wskazuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Ekspert prognozuje, że następstwem odczytu inflacji będzie kolejna podwyżka stóp procentowych NBP. – Szacujemy, że na przyszłotygodniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej zdecyduje się na ruch o 75 punktów bazowych, do poziomu 6,0 proc. – wskazuje. – Dopiero gdy inflacja osiągnie szczyt, możliwe, że nawet ponad pułapem 15 proc. r/r, będzie można ogłosić koniec cyklu podwyżek stóp procentowych. Oznacza to, że przed nami jeszcze 3-4 podwyżki, a ich finał nie nastąpi wcześniej niż we wrześniu – dodaje.
To z kolei przekłada się na wzrost rat kredytów, m.in. hipotecznych. Zdaniem eksperta, gdy RPP postawi kropkę nad „i” w cyklu podwyżek, część z nich będzie mieć raty o 100 proc. wyższe w porównaniu do sytuacji sprzed roku, gdy koszt pieniądza był bliski zeru. – Rata nowego zobowiązania na 300 tys. zł i okres 30 lat powinna wynosić nawet ok. 2,5 tys. zł. Jeszcze we wrześniu ub. r. kredyt o takich samych parametrach miał miesięczną ratę w wysokości niespełna 1,2 tys. zł – wylicza.
Inflacja drenuje domowe budżety
Co trzecie gospodarstwo domowe ma takie środki, jakie pozwalają na związanie końca z końcem w skali miesiąca lub wręcz im na to brakuje – wynika z „Monitora kryzysowego”, cyklicznego badania GfK, cytowanego przez „Rzeczpospolitą”. Jak podano, w stosunku do marca liczba takich gospodarstw wzrosła o 3 pkt proc.
– Polacy zaczynają oswajać się z toczącą się wojną, ale nie słabną, a wręcz narastają obawy związane ze skokiem kosztów. O ile w marcu największą obawą konsumentów była właśnie kwestia wojny, to na przełomie kwietnia i maja ponad 90 proc. gospodarstw domowych przyznało, że najbardziej obawia się odpowiednio: rosnących cen żywności, rosnących cen gazu i elektryczności oraz pogarszania się stanu polskiej gospodarki – mówi, cytowany przez "Rz" Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia.
– Wojna w Ukrainie znalazła się na czwartym miejscu, a tuż za nią obawa o rosnące ceny paliw – dodaje.
90 proc. gospodarstw domowych oszczędza
Jak wynika z badania, 11 proc. gospodarstw domowych czyje się finansowo odporna. To trzykrotnie mniej niż w pandemii. Jak podano, w efekcie blisko 90 proc. gospodarstw przyznało, że oszczędza.
– Od 35 proc. wskazujących na podróże do 44 proc. na rozrywce. Pozostałe grupy, jak gaz, elektryczność, ubrania, buty, akcesoria, mieszą się tym przedziale – wylicza cytowany Mordasiewicz.
– Coraz częściej widać powściągliwość czy wręcz negatywne nastroje w kwestii wydatków. Wzrost cen żywności powoduje, że procentowo większa część budżetu musi być przeznaczona na podstawowe potrzeby. Jeśli połączone jest to z rosnącymi zobowiązaniami, to konieczne stają się cięcia w innych wydatkach – komentuje z kolei Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.