Tauron i PGE mówią "dość". "Dość" krzykną górnicy. Sytuacja w energetyce zaognia się

Maciej Badowski
9 stycznia 2025 r. rozpocznie się kampania prezydencka. Na ten sam dzień swój protest w Warszawie zapowiada Górnicza Solidarność.
9 stycznia 2025 r. rozpocznie się kampania prezydencka. Na ten sam dzień swój protest w Warszawie zapowiada Górnicza Solidarność. Adam Jankowski/ Polska Press
Waży się los ponad 60 proc. polskiej produkcji prądu. Tauron i PGE powiedziały "sprawdzam". Teraz rząd sprawdzą górnicy. Co z tego wyniknie? Rozwiązanie ma fundamentalne znaczenie dla aktualnego i przyszłego bezpieczeństwa energetycznego nas wszystkich.

Spis treści

Co dalej z górnictwem i energetyką węglową w 2025 r.? Sprawa jest trudna. Dziś ponad 60 proc. prądu pochodzi w Polsce z węgla. 9 stycznia 2025 r. rozpocznie się kampania prezydencka. Na ten sam dzień swój protest w Warszawie zapowiada Górnicza Solidarność. Powód? Niepewna przyszłość (spółki energetyczne grożą wyłączeniem bloków węglowych).

Zebraliśmy dla was ciekawe opinie na temat skomplikowanej sytuacji wokół tradycyjnej energetyki w Polsce.

Polityka klimatyczna jest bardzo ważna, ale trzeba ją wyważyć

– Problem dotyczy polityki klimatycznej Unii Europejskiej w kwestii odejścia od węgla, neutralności klimatycznej, a wcześniej Fit for 55. Pytanie, które na pewno trzeba sobie dzisiaj postawić, to pytanie czy te procesy nie zostaną opóźnione – wskazuje w rozmowie ze Strefą Biznesu ekonomista Marek Zuber z Akademii WSB.

Nie chcemy się pozbywać suwerenności energetycznej i być narażonym na import energii po nie wiadomo jakich cenach – tłumaczy w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl Krzysztof Kozik, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa i Energetyki Związku Zawodowego Kontra w kontekście zaplanowanych na 9 stycznia 2025 roku protestów w Warszawie. – Wiadomo, że możemy mieć dostęp do taniej energii w przypadku jej nadwyżki, ale w szczytowych okresach ta energia będzie bardzo droga.

– Nawet w Niemczech pojawiała się w ofertach spotowych przekraczających 1 tys. euro, jak była flauta, co jest zabójstwem dla gospodarki – mówi. – Uważamy, że w Polsce powinniśmy jak najdłużej wykorzystać te bloki energetyczne. One nawet nie powinny być blokami rezerwowymi, ponieważ to też jest problem dla górnictwa – dodaje.

Jak wyjaśnia, dojdzie do sytuacji w której albo będziemy musieli zlikwidować górnictwo w sposób szybszy, niż planowano. – Jak elektrownie nie będą pracowały, to automatycznie się to przełoży na górnictwo. Pamiętajmy, że mówimy o systemie naczyń połączonych – wskazuje.

– Droga energia prowadzi do tego, że przemysł się wynosi, nie tylko Polski, ale z całej Europy – alarmuje. – Problemy zgłasza branża automotive, branż chemiczna czy nawozowa. To wszystko bierze się m.in. z cen nośników energii – dodaje.

Jak podkreśla Zuber, Europa staje się coraz mniej konkurencyjna, zwłaszcza w kontekście Chin. – Do tego za chwilę dojdzie kontekst prezydentury Donalda Trumpa, który, sądząc po jego wcześniejszych wypowiedziach, nie będzie głównym orędownikiem neutralności klimatycznej w USA – dodaje. – Trump jednoznacznie wskazał, że będzie wspierał paliwa kopalniane – tłumaczy.

– Tutaj szukamy zrozumienia w rządzie. Owszem, polityka klimatyczna jest bardzo ważna, ale trzeba ją wyważyć. Naszym zdaniem, warto szukać rozwiązań technicznych, za pomocą których można wpływać na ograniczenie emisji CO2 do atmosfery. Jednak takie rozwiązania wymagałyby pewnego wsparcia – zaznacza z kolei Kozik.

Kozik przyznaje, że bloki, które byłyby wyposażone w instalacje do wychwytu CO2 byłyby „dosyć ekologiczne”. Emisja CO2 znajdowałaby się poniżej 550 kg CO2 na MWh, co zlikwidowałoby opłatę, która teraz zabija opłacalność produkcji energii z węgla. Z kolei bloki, których już by się nie opłacało modernizować, chociażby ze względy na ich wiek, mogłyby stanowić pewną rezerwę i pracować w przypadku konieczności. Jednocześnie „dałyby czas na modernizację młodszego systemu energetycznego w Polsce”.

– Raczej nie dorobimy się tak szybko energii atomowej, jak było to planowane – dodaje. – Z drugiej strony technologia bardzo szybko idzie do przodu, dzięki czemu mogą pojawić się nowe rozwiązania. – Mówi się, że małe reaktory jądrowe SMR już w okolicy 2030 roku mogłyby być komercyjnie oferowane, co oznacza, że jest to dużo krótszy proces inwestycyjny, niż dużej elektrowni atomowej – tłumaczy.

Około 2035 roku mogłaby pojawić się szansa na wycofanie z węgla w sposób racjonalny, ale jest pytanie czym stabilizować system

Zdaniem Kozika w okolicach 2035 roku mogłaby się pojawić możliwość wycofywania się z węgla w sposób racjonalny. Jak przyznaje, pojawiłaby się szansa na wykorzystanie infrastruktury elektrowni takich jak Siersza, Jaworzno, Rybnik, czy Łaziska.

Także Zuber wskazuje na kontekst związany z gotowością odejścia od węgla. – Tutaj możemy oczywiście „karmić” różnymi informacjami dotyczącymi zużycia węgla – dodaje i przypomina, że we wrześniu niewiele ponad 30 proc. produkcji prądu w Polsce przypadał na węgiel kamienny. – Oczywiście, jak dodamy do tego węgiel brunatny, to ten odsetek rośnie, ale rzeczywiście jest to w granicach 50 proc. – mówi. – Jednak jak popatrzymy na dane grudniowe i styczniowe, kiedy nie ma takiej produkcji z fotowoltaiki, to okazuje się, że ten udział szybko wzrasta, więc tutaj pojawia się pytanie, czym mamy to stabilizować – zauważa.

– Dzisiaj w wersji ultra optymistycznej włączenie pierwszego reaktora jądrowego do sieci planowane jest na 2036 rok. Według różnych szacunków, dzisiaj dla stabilizacji systemu tych reaktorów będzie potrzebne minimum 6-7, oczywiście jest to kwestia mocy – dodaje. Stąd, jak podkreśla, dzisiaj mamy dyskusję na temat trzeciej państwowej elektrowni atomowej.

Jak podaje w swoim miesięczniku Forum Energii, w listopadzie produkcja energii elektrycznej z węgla kamiennego i brunatnego wzrosła do 60,3 proc. (9,1 TWh), osiągając największy w tym roku udział w łącznej generacji". – Jest to jednak niższy wartościowo wynik węgla w miksie wytwórczym niż w listopadzie 2023 r. (wówczas 9,3 TWh) – dodano.

Odnawialne źródła energii w minionym miesiącu stanowiły 24,2 proc. (3,6 TWh) miksu produkcji energii elektrycznej. Jest to wzrost w porównaniu do listopada 2023 roku o 3,7 proc. Dodatkowo w związku z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi i zjawiskiem „Dunkelflaute”, PSE ogłosiło przywołanie w ramach rynku mocy – wskazano.

Tauron i PGE - spółki energetyczne zapowiadają odejście od węgla

Pod koniec roku spółki energetyczne ogłosiły swoje wieloletnie strategie, z których wynika, że elektrownie zasilane węglem zostaną bardzo szybko zlikwidowane. Jeśli rzeczywiście tak się stanie i w 2030 r. polska energetyka przestanie spalać „czarne złoto", sytuacja spółek węglowych stanie się wręcz dramatyczna - nie za 10, 20 czy 30 lat, tylko za lat 6. To jest scenariusz wręcz nieprawdopodobny – alarmuje przewodniczący górniczej „Solidarności" Bogusław Hutek.

- Tak drastyczne postawienie sprawy przez spółki energetyczne, to może być oczywiście oczekiwane "wyjście do przodu" i fundamentalne odrzucenie obłożonych opłatami ETS, a przez to kosztownych, starych technologii. Poparte optymistyczną wiarą, że za chwilę nowe technologie (np. magazyny energii, czy SMR) i duże elektrownie atomowe zastąpią bloki energetyczne, które dają nam dziś ponad 60 proc. energii. Ale może też jest to głębsza rozgrywka, między menedżerami a rządem, czyli właścicielem spółek, który miał przyjąć energetykę węglową do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, a przyjąć jakby nie chce - komentuje Rafał Kerger, redaktor naczelny Strefy Biznesu.

– Spółki energetyczne mają swojego ministra w MAP-ie i być może pojawia się jakiś konflikt pomiędzy Ministerstwem Klimatu i Środowiska, które wprowadza pewne rozwiązania, a nadzorem właścicielskim – zauważa Kozik.

Niektóre spółki mają aktywa, które są całkiem sprawne, jak chociażby bloki w Opolu, w Kozienicach, w Bełchatowie, czy w Jaworznie. Nikt nie powinien tego zarzynać, tylko wykorzystać ten potencjał, żeby się to amortyzowało i nakłady inwestycyjne się zwracały – tłumaczy. – Jak te bloki będą tylko regulatorami, to będę wymagały dotacji, co oznacza, że do tego dojdzie jeszcze górnictwo, ponieważ, jeżeli spalimy mniej węgla, to pojawi się wielki problem dla kopalń, które nie mogą zatrzymać procesu produkcji – wyjaśnia. – Będzie problem z utrzymaniem zakładów surowcowych – dodaje.

Zdaniem Kozika, może to być rzeczywiście pewien sygnał ze strony spółek energetycznych, że trzeba z tym coś zrobić. – Moim zdaniem NABE nie było złym pomysłem, żeby te aktywa przejąć i odciążyć spółki w tym obszarze, chociaż, uważam, że Polska powinna negocjować zasady związanych z opłatami ETS – zauważa.

Jaj podkreśla, Polska jest w zupełnie innym miejscu, niż kraje Europy Zachodniej, które dużo wcześniej zaczęły transformację energetyczną. – Polska powinna móc środki z EU ETS przeznaczyć na przykład na elektrownie atomowe. Na przykład spółki, które posiadają te aktywa powinny być zwolnione z opłaty UE ETS ale ekwiwalent tego zwolnienia powinny zainwestować w modernizację sieci, czy nowe źródła wytwórcze, dużo mniej emisyjne – proponuje.

Kozik zwraca uwagę, że mogłoby to także stanowić wsparcie w technologiczne rozwiązania jak CCS, które wychwytują CO2 ze spalin, co dawałoby nam czas zdroworozsądkowej transformacji. Ludzie nie traciliby miejsc pracy, a gospodarka nie miałaby zapaści – mówi.

Jednak zdaniem Zubera Polska samodzielnie nie jest w stanie renegocjować tych stawek. – To musiałby być element kroku wstecz wykonanego przez KE i moim zdaniem jest to realne, ale ta decyzja dotyczyłaby całej UE. Wydaje mi się mało prawdopodobne, aby taki element „odpuszczenia” dotyczył tylko jednego państwa – dodaje.

Skąd praca dla zwalnianych górników?

Przy okazji Zuber zwraca uwagę na problem z zatrudnieniem górników. – Wspomniałem o kwestii opóźnienia pewnych procesów, jednak ten kierunek jest jednoznaczny – zaznacza. – My odejdziemy od węgla w produkcji prądu, tylko czy to się stanie tak szybko, jak rząd to zakładał – dodaje.

Zuber z jednej strony przyznaje, że cały czas część górników żyje w przekonaniu, że to jest jedyna praca, którą mogą wykonywać. – Jak ich przekonać do tego, że wiele osób w ciągu życia zmienia zawód, nie tylko pracę – mówi.

Z drugiej strony przyznaje, że zgodnie ze wszelkimi prognozami demograficznymi i scenariuszami rozwoju polskiej gospodarki, będziemy mieli dramatyczny problem z ludźmi do pracy już w perspektywie 4- 5 lat. – W związku z tym zatrudnieni dla tych górników z pewnością znajdziemy – zaznacza. – Kwestia dotyczy chęci przekwalifikowania i państwowego wsparcia tego procesu – zauważa.

Protesty górników w Warszawie będą w obronie miejsc pracy w górnictwie i energetyce. Chodzi także o patriotyzm gospodarczy

– Spółki energetyczne ogłosiły swoje wieloletnie strategie, z których wynika, że elektrownie zasilane węglem zostaną bardzo szybko zlikwidowane. Jeśli rzeczywiście tak się stanie i w 2030 r. polska energetyka przestanie spalać „czarne złoto", sytuacja spółek węglowych stanie się wręcz dramatyczna – apeluje Hutek. – Tym samym dotarliśmy do miejsca, z którego nie ma odwrotu. (...) 9 stycznia wyjdźmy na ulice Warszawy i wspólnie zaprotestujmy w obronie miejsc pracy i w górnictwie, i w energetyce – wskazuje w swoim apelu.

Zuber przyznaje, że jeżeli mamy likwidować polskie górnictwo to nie na zasadzie takiej, że my ten węgiel i tak będziemy użytkować, tylko będziemy go kupowali gdzie indziej. – To także słaby kontekst z punktu widzenia patriotyzmu gospodarczego – dodaje. – Jeżeli tak to ma wyglądać, to nie dziwię się, że górniczy rzeczywiście są przeciwni – przyznaje.

To natomiast jest ściśle powiązane z kosztem produkcji węgla w Polsce. – Tutaj z kolei pojawia się pytanie, czy jest sens kopać polski węgiel, skoro może on być np. dwa razy droższy niż w Australii, czy w RPA lub Ameryce Południowej. Ja nie twierdzę, że dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, ale jeśli w przyszłości tak miałoby to wyglądać, to pojawia się pytanie o sens – tłumaczy.

Marek Zuber komentuje: Jestem wielkim zwolennikiem neutralności klimatycznej, tylko moim zdaniem, założenia przyjęte w Europie są zbyt restrykcyjne

Zdaniem Zubera obecnie ciężko wskazać na konkretne rozwiązanie, ponieważ nie wiemy co zrobi Komisja Europejska, zwłaszcza biorąc pod uwagę problem nacisku Chin ale także wyhamowanie USA w związku z prezydenturą Trumpa.

Mam wrażenie, że KE zrobi przynajmniej pół kroku wstecz. – Jeżeli Ursula von der Leyen chce rozmawiać przemysłem motoryzacyjnym, przynajmniej 3 lata za późno, to jest to sygnał, że coś kruszeje w KE – mówi.

– Jestem wielkim zwolennikiem neutralności klimatycznej, tylko moim zdaniem, założenia przyjęte w Europie są zbyt restrykcyjne, biorąc pod uwagę cały kontekst światowy i żeby to się nie skończyło zgodnie ze starym przysłowiem, że operacja się udała, tylko pacjent zmarł – podkreśla.

– Jeśli KE zrobiłaby pół kroku wstecz, to wtedy polski rząd zyska inne możliwości działania, jeżeli chodzi o rozwiązywanie problemu z górnikami i ograniczeniami produkcji węgla. Tylko na to trzeba nałożyć ten drugi element, jakim jest koszt produkcji – podsumowuje Zuber.

– To jest ostatni czas na możliwość bronienia miejsc pracy w energetyce i górnictwie i szeroko rozumianym automotivie – podkreśla z kolei Kozik. – Poprzez wprowadzanie zasad Zielonego Ładu będziemy musieli je wygaszać i to dużo szybciej, niż będziemy w stanie na to miejsce stworzyć nowe miejsca pracy – podkreśla.

Ile osób może przyjechać do Warszawy 9 stycznia? Zdaniem Kozika może to być nawet kilkanaście tysięcy zainteresowanych. – Z tego co wiem, jest duże zainteresowanie w zakładach. Z naszych szacunków wynika, że z kopalń nawet po 2- 3 autobusy mogą wyjechać, do tego dochodzą elektrownie – zaznacza.

– Zielony Ład dotyczy wszystkich – podkreśla. – Dużo ludzi zaczyna sobie to analizować i okazuje się, że perspektywy ich funkcjonowania i działalności mogą być mocno ograniczone, a na pewno będzie dużo droższa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu