https://strefabiznesu.pl
reklama

Ogłoszenia o pracę bez „atrakcyjnych zarobków”? Ale rewolucja w rekrutacjach dzieli

Dorota Mariańska
janeb13/pixabay.com
Zarówno przedstawiciele pracodawców, jak i pracowników, mówią zgodnie, że firmy powinny podawać informację o wynagrodzeniu osobom ubiegającym się o pracę. To jednak jedyny wspólny mianownik. Bo to, gdzie ma się ona znaleźć oraz jak szeroka powinna być, jest już kwestią sporną.

Spis treści

Co chcą zmienić posłowie?

Sejmowa Komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach zajmuje się poselskim projektem ustawy, który zobowiązuje pracodawców do przedstawiania proponowanego wynagrodzenia w publikowanych przez nich ofertach pracy. We wtorek (22.04) odbędzie się jego trzecie czytanie.

Osoba ubiegająca się o zatrudnienie na danym stanowisku powinna otrzymywać od pracodawcy informację o: wynagrodzeniu, o którym mowa w art. 183c § 2, jego początkowej wysokości lub jego przedziale – opartym na obiektywnych, neutralnych kryteriach, w szczególności pod względem płci, oraz odpowiednich postanowieniach układu zbiorowego pracy lub regulaminu wynagradzania – w przypadku gdy pracodawca jest objęty układem zbiorowym pracy lub obowiązuje u niego regulamin wynagradzania - czytamy w projekcie.

Informacje takie mają pojawić się "w ogłoszeniu o naborze na wolne stanowisko pracy lub przed rozmową kwalifikacyjną, lub w innym przypadku przed nawiązaniem stosunku pracy". Poza tym pracodawca będzie musiał zapewnić, aby ogłoszenia o naborze na wolne stanowisko oraz nazwy stanowisk były neutralne pod względem płci, a proces rekrutacyjny przebiegał w sposób niedyskryminujący.

Biznes ma wątpliwości

Na pierwszy rzut oka zapisy te wydają się oczywiste. Trudno się z nimi nie zgodzić. Jednak nic bardziej mylnego. Przedstawiciele przedsiębiorców mają wiele zastrzeżeń. I to zarówno dotyczących treści projektu, jak i jego formy.

Mamy wyrywkową regulację, a my czekamy na przepisy wdrażające dyrektywę. Dla pracodawców byłoby łatwiej, gdyby mieli kompleksowy akt prawny wdrażający dyrektywę, a nie takie cięcie przepisów po kawałku. To wprowadza chaos. Po co nam ta wyrywkowa regulacja? Podczas gdy do końca tego roku powinniśmy wdrożyć pełną treść dyrektywy – przekonuje Joanna Torbé-Jacko, ekspertka BCC ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.

Biznes

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

W ogłoszeniu powinna być pensja bazowa, najczęściej przedział tej pensji bazowej. Doregulowanie, że w ogłoszeniu powinna być również informacja o bonusach, premiach i tak dalej, nie jest potrzebne. To jest bardzo często negocjowane indywidualnie – dodaje.

Natomiast według Roberta Lisickiego z Konfederacji Lewiatan dla większości podmiotów, szczególnie dużych firm, podawanie wynagrodzenia w ogłoszeniu o pracę to kwestia zrozumiała. Jednak, jak zaznacza, są też pracodawcy, którzy woleliby podawać wynagrodzenie w momencie, kiedy zidentyfikują konkretnych kandydatów, zaproszą ich na rozmowę kwalifikacyjną. Bo, jak tłumaczy Robert Lisicki, wynika to z faktu, że w niektórych przypadkach systemy wynagrodzeń są złożone. 

Posłowie, pomysłodawcy projektu, chcą bezwzględnego publikowania wynagrodzenia i innych informacji o wynagrodzeniu w ogłoszeniu o pracę. Jesteśmy po rozmowach z naszymi firmami członkowskimi i będziemy próbowali przekonywać posłów, żeby zostawili możliwość przekazania informacji o wynagrodzeniu nie tylko w ogłoszeniu, ale też przed rozmową kwalifikacyjną – wskazuje Robert Lisicki.

Ten przepis, który jest zaproponowany obecnie, mówi tak naprawdę o tym, że mamy ujawniać przedział wynagrodzenia bądź jego wysokość początkową. Ale jednocześnie mamy informować o stosownych postanowieniach układów zbiorowych i regulaminów wynagradzania. Firmy mają zrozumienie dla potrzeb podawania proponowanego wynagrodzenia bądź przedziału tego wynagrodzenia, ale wolałyby ten drugi element, czyli obszerniejszą informację, przekazywać dopiero przed rozmową kwalifikacyjną – dopowiada.

Jak podkreśla przedstawiciel Konfederacji Lewiatan, projekt poselski idzie dalej dyrektywa, bo ta dyrektywa wymaga od pracodawcy jedynie, żeby przed rozpoczęciem negocjacji w sprawie określenia warunków umowy o pracę pracownik dostał informację o wynagrodzeniu, które ma otrzymywać na danym stanowisku.

Dyrektywa wskazuje tylko, że to może się zdarzyć w ogłoszeniu o pracę bądź przed rozpoczęciem rozmowy kwalifikacyjnej. Natomiast nie narzuca, że ta informacja zawsze musi znaleźć się w ogłoszeniu o pracę podkreśla Robert Lisicki.

Związkowcy: to krok w dobrym kierunku

Uwagi do poselskiego projektu mają też przedstawiciele związków zawodowych. Nie skreślają go jednak z kretesem.

Projekt, który na początku został nam przedstawiony, był merytorycznie i legislacyjnie bardzo słaby. Został oceniony przez nas negatywnie, łącznie z tym, że wskazaliśmy jako organizacja, że jeżeli intencją projektu jest implementacja dyrektywy całościowa lub częściowa, to powinno się to odbyć się w ramach projektu rządowego, powinno się to odbyć w oparciu o dialog społeczny, w Radzie Dialogu Społecznego. W tej części ja to stanowisko podtrzymuję. Natomiast jako prawnik, który został zaproszony na posiedzenie podkomisji, mogę powiedzieć, że rozwiązanie, które zostało poprawione i następnie zaprezentowane na posiedzeniu podkomisji, na posiedzeniu komisji, nie koliduje z dyrektywą. Na kolejnych etapach partnerzy społeczni nie opiniują już projektu, więc OPZZ nie miał możliwości odniesienia się do tego, co dalej dzieje się z tym projektem – mówi Błażej Mądrzycki z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Zdaniem Błażeja Mądrzyckiego, to, co proponują posłowie, jest rozwiązaniem dobrym dla pracowników. Zwraca on uwagę, że formułowanie w ogłoszeniu o pracę tego, ile pracodawca jest w stanie zapłacić za wykonywaną pracę to bardzo dobry ruch.

Stawka wynagrodzenia powinna być publikowana w ogłoszeniu. Z tego, co rozumiem, z wypowiedzi posła Zembaczyńskiego, który jest posłem sprawozdawcą w tym projekcie, to ideą wnioskodawców, jest właśnie to, żeby to było w ogłoszeniu. Ale umówmy się: w naszej kulturze jest to rewolucja. Myślę, że będzie bardzo trudno dojść do czegoś takiego, żebyśmy wysokość wynagrodzenia publikowali w ogłoszeniu, bo zarobki w pewnym stopniu wciąż pozostają tematem tabu w naszej kulturze. Jak wyjdziemy na ulicę i zaczniemy pytać ludzi, ile oni zarabiają, to się pogniewają twierdzi przedstawiciel OPZZ.

W jego ocenie nie tylko wysokość wynagrodzenia, ale też wszystkich innych składników, które przypisane są do danego stanowiska, powinny być znane.

Absolutnie nie mogą to być szerokie widełki, bo to nic nie zmieni. Bo przecież nie jest tak, że pracodawca jak poszukuje kogoś, to ma widełki od 5 do 10 tys. i że on tak naprawdę nie wie, ile jest w stanie zapłacić. Przecież ma jakiś budżet. Chodzi o to, żeby nie było tak, że ktoś przejdzie cały proces rekrutacyjny, będzie zadowolony, ale w momencie podpisania umowy, nagle okaże się, że komuś proponowane jest takie wynagrodzenie, które nawet na czynsz nie wystarczy – podkreśla Błażej Mądrzycki.

Z kolei Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych jest zdania, że w Polsce panuje przekonanie co do tego, że pracownik to jest ktoś gorszy niż pracodawca. Mimo to przedstawiciel FZZ uważa, że poselski projekt to krok w dobrym kierunku.

Pracodawcy mają obowiązek uczciwie prowadzić proces rekrutacyjny i jednocześnie to, co pracodawca proponuje na poziomie płacowym i pozapłacowym, jakość tej informacji, to opis, kim ten pracodawca jest – mówi Grzegorz Sikora.

W jego opinii państwo powinno wprowadzać rozwiązania, które będą zmieniały kulturę zarządzania w przedsiębiorstwach, po to, żeby likwidować lukę płacową między kobietami i mężczyznami. Ale nie tylko.

Chodzi o to, żeby pracodawcy nie traktowali wynagrodzenia jako kwestię trzeciorzędną lub manipulowali informacją o wynagrodzeniu, co w moim przekonaniu zaburza proces transparentnej, uczciwej rekrutacji – podsumowuje reprezentant FZZ.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Kolejne spółki z zezwoleniem na prowadzenie systemu kaucyjnego

Kolejne spółki z zezwoleniem na prowadzenie systemu kaucyjnego

Szykują się zwolnienia grupowe. Obejmą ponad tysiąc pracowników

Szykują się zwolnienia grupowe. Obejmą ponad tysiąc pracowników

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu