Spis treści
Większa konkurencja cenowa
„Wprowadzenie przez Stany Zjednoczone wysokich ceł na towary z Chin może przynieść pośrednie korzyści dla polskich konsumentów” – zauważa Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.
– Część eksportu może zostać przekierowana do Europy, w tym do Polski, zwiększając podaż i wymuszając większą konkurencyjność cenową. Dotyczy to m.in. elektroniki, tekstyliów i zabawek – dodaje.
Taki mechanizm już obserwujemy. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w 2019 roku import z Chin do Polski wzrósł o blisko 10%, co było jednym z pierwszych sygnałów przesunięć w kierunku europejskich rynków zbytu. Zjawisko to obejmuje przede wszystkim elektronikę, AGD oraz tekstylia. Chińscy producenci coraz częściej pojawiają się w Europie z ofertą atrakcyjnych cenowo produktów – to szansa na okazje zakupowe, zwłaszcza w sektorze e-commerce.
Zwrot ku polskim markom i lokalnym dostawcom
Coraz więcej Polaków decyduje się na wybór rodzimych marek. Jak wynika z raportu Inquiry Market Research z 2024 roku, aż 87% respondentów uważa, że warto wspierać polskich producentów, nawet jeśli ich produkty są nieco droższe.
Lokalni wytwórcy zyskują przewagę dzięki niższym kosztom transportu, braku ceł oraz jakości. Wzmacnia ich również rosnące poczucie tzw. zakupowego patriotyzmu, czyli świadome wybieranie polskich produktów jako sposób wspierania krajowej gospodarki. Dzięki temu mogą konkurować nie tylko jakością, ale i ceną, szczególnie w sektorach takich jak żywność, odzież czy wyposażenie wnętrz. Zwiększone zainteresowanie lokalnymi produktami może również przyczynić się do zwiększenia skali produkcji, co pozytywnie wpłynie na koszty jednostkowe i finalne ceny dla konsumentów.
Z drugiej strony, rosnący popyt na rodzime produkty, przy ograniczonych możliwościach produkcyjnych, brakach kadrowych, wyzwaniach regulacyjnych i rosnących kosztach surowców, może wpłynąć na wzrost cen.
Jakie produkty mogą faktycznie stanieć?
Na podstawie dostępnych danych i analiz można przypuszczać, że największy potencjał do obniżek mają:

Biznes
elektronika użytkowa (np. smartfony, drobne AGD),
odzież i tekstylia z Azji,
importowane wina, sery i oliwki z UE,
części samochodowe i akcesoria produkowane lokalnie.
Niektóre z tych produktów trafiają do Europy w wyniku ograniczenia eksportu do USA. Jak zauważył analityk Bruegla Niclas Poitiers, produkty niewyeksportowane z UE do Stanów muszą znaleźć nabywców w Europie, często w niższej cenie.
Z kolei w branży rolniczej, sytuacja z 2018 roku pokazała, że Europa może zwiększać import tańszych surowców (np. soi z USA), co przekłada się na niższe koszty produkcji pasz, a w dłuższym okresie – na stabilniejsze ceny żywności pochodzenia zwierzęcego.
Warto jednak mieć na uwadze, że efekty te mogą być krótkotrwałe i zależne od wielu czynników, w tym decyzji politycznych i regulacyjnych w UE, kursów walut czy zmian w kosztach logistyki.
– Chińskie platformy takie jak AliExpress, Temu czy Shein, dotknięte wysokimi cłami w USA, mogą intensyfikować sprzedaż w Europie, oferując promocje lub niższe ceny w celu utrzymania udziału w rynku. Ale, trzeba pamiętać, że UE może wprowadzać własne bariery celne wobec Chin, co ograniczy efekt obniżki cen niektórych produktów – dodaje Piotr Arak.
Więcej pytań niż odpowiedzi
Polityka celna Trumpa, mimo licznych kontrowersji, może w niektórych obszarach przynieść korzyści cenowe dla polskich konsumentów. Większa dostępność towarów z Chin, rosnąca konkurencja oraz zmiany w preferencjach zakupowych to czynniki, które mają szansę przełożyć się na obniżki cen w wybranych kategoriach.
Jednocześnie wpływ ceł to złożone zjawisko, a sytuacja globalna zmienia się dynamicznie. Decyzje polityczne w USA i UE, ceny energii, koszty transportu – wszystko to wpływa na końcowe ceny w sklepach. Dlatego warto traktować te zmiany jako możliwe kierunki, a nie gotowe prognozy.