Polski przemysł jest zagrożony przez działania Unii. Nie ma co owijać w bawełnę

Maciej Badowski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
W obliczu coraz bardziej restrykcyjnych wymagań, narzucanych kolejnymi zmianami w ETS, polski przemysł stoi przed wyzwaniem szybkiego dostosowania się do nowych wymogów. Unia Europejska przyspieszyła tempo redukcji emisji, zwiększając tym samym koszty produkcji i pogarszając konkurencyjność europejskiego przemysłu, co budzi spore kontrowersje.

Europejski przemysł jest zagrożony - twierdzi Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu

Spis treści

Jak tłumaczy w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, skupiającej 8 organizacji branżowych polskiego przemysłu, ponadto pełni funkcje pełnomocnika zarządu w ZGH Bolesław oraz prezesa zarządu Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, w Polsce brakuje informacji na temat wpływu regulacji unijnych na perspektywy funkcjonowania krajowego przemysłu i uwarunkowań dla konieczności przeprowadzenia niskoemisyjnej transformacji technologicznej i energetycznej zakładów produkcyjnych.

– Jest to zagadnienie kluczowe, ponieważ konieczność zastępowania technologii tradycyjnych, tymi bezemisyjnymi, spowoduje radykalne zmiany sposobu funkcjonowania całego polskiego przemysłu, który praktycznie w ciągu najbliższych 15 lat będzie musiał stać się bezemisyjny – alarmuje.

Jak przypomina, bezpośrednio po wprowadzeniu ETS (Europejski System Handlu Uprawnieniami Do Emisji CO2), dodano szereg chroniących europejski przemysł regulacji, które, jak zauważa – miały zapobiec zjawisku carbon leakage (ucieczka emisji) – polegającemu na przenoszeniu emisji dwutlenku węgla powstających w procesach produkcyjnych na obszarze UE, w inne części świata.

– Chodzi tu o firmy, które funkcjonując na rynkach globalnych, nie są w stanie przenosić zwiększonych kosztów produkcji na ceny swoich wyrobów – tłumaczy i dodaje, że jeśli nadmiernie rosną koszty producenta z Europy, to nie może on sprzedawać swoich produktów, traci konkurencyjność i zmuszony jest tę produkcję ograniczać lub zlikwidować.

W związku z tym, aby wyrównać koszty produkcji przemysłowej na obszarze UE, z generowanymi w innych częściach świata, a tym samym zapobiec utracie konkurencyjności europejskich firm, wprowadzono dla branż działających na rynkach globalnych przydziały darmowych uprawnień do emisji CO2, oraz rekompensaty pośrednich kosztów emisji. – Jednak Unia Europejska dąży do zmian w tym sprawdzonym systemie, co w przypadku nieskuteczności nowych rozwiązać (CBAM) może doprowadzić do likwidacji energochłonnych branż europejskiego przemysłu– ostrzega.

Kaliś zauważa, że system oparty o redukcje kosztów produkcji się sprawdzał i był/jest dla przemysłu bezpieczny. – Natomiast nie podoba się on Komisji Europejskiej, która dąży do zmian – wyjaśnia.

Zmiany wprowadzane przez Komisję Europejską w ETS, mają na celu zwiększenie tempa redukcji emisji CO2 jedynie na obszarze UE, między innymi poprzez zwiększanie rocznych współczynników redukcji emisji, czy zmniejszanie benchmarków produktowych, w oparciu o które przydzielane są darmowe uprawnienia do emisji CO2 – wyjaśnia.

Jak podkreśla, wprowadzenie mechanizmów zmniejszających ilość uprawnień do emisji CO2 na rynku i przenoszenie ich do Rezerwy Stabilizacji Rynkowej poprzez wycofanie ich części (Rebasing), zwiększenie transferu (Intake rate), czy też zwiększenie rocznego współczynnika redukcji emisji (LRF), spowoduje pełne wycofanie przydziałów tych uprawnień dla instalacji objętych systemem ETS do 2039 r., co w praktyce oznacza konieczność zredukowania emisji w przemyśle do zera już do 2039 roku, oraz przeprowadzenia niskoemisyjnej transformacji technologicznej i energetycznej w bardzo krótkim czasie.

Przemysł stoi więc przed wyzwaniem polegającym na konieczności wprowadzenia w ciągu 15 lat technologii zeroemisyjnych, co generuje ogromne koszty. – Ponadto większość tradycyjnych technologii stosowanych obecnie w przemyśle nie ma swoich bezemisyjnych odpowiedników – ostrzega.

– Zdaniem KE w takich przypadkach alternatywą może być budowa instalacji do wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS) które są bardzo kosztowne i zwiększają zapotrzebowanie na energię, co stanowi dodatkowe obciążenie dla firm. Przykład cementowni Kujawy pokazuje, że instalacje te mogą być trzykrotnie większe od technologicznych i bardzo energochłonne – dodaje.

Wsparcie finansowe UE tylko dla nowego przemysłu

Kaliś zwraca uwagę na fakt, że Unia Europejska planuje wspierać finansowo jedynie powstawanie nowego przemysłu, który będzie produkował komponenty dla odnawialnych źródeł energii. Obecnie funkcjonujące zakłady produkcyjne wsparcia na przeprowadzenie niskoemisyjnej transformacji technologicznej i energetycznej mogą nie otrzymać. – Problem polega tylko na tym, że firmy te samodzielnie inwestycji w dekarbonizację nie będą w stanie sfinansować – podkreśla.

– Wysokie koszty energii oraz brak wsparcia finansowego dla istniejących zakładów, mogą prowadzić do likwidacji europejskiego przemysłu. Konieczne jest zrozumienie specyfiki niskoemisyjnej transformacji technologicznej i energetycznej, aby uniknąć negatywnych skutków dla gospodarki – podkreśla ponownie.

– Komisja Europejska zakłada, że ceny energii elektrycznej w krajach UE będą się utrzymywać na poziomie około 130 € za megawatogodzinę do 2050 roku, czyli praktycznie do uzyskania zeroemisyjności całego europejskiego przemysłu. Wynika to z tego, że ten nowy zeroemisyjny przemysł trzeba wybudować. Trzeba również konsekwentnie instalować mnóstwo nowych instalacji OZE w różnej formie i w różnych miejscach, a to będzie bardzo dużo kosztować - zgodnie z przygotowanym przez MKiŚ KPEiK w Polsce blisko 3 bilony zł.

– Przez całe lata słyszeliśmy, że energia odnawialna stanowi klucz do konkurencyjności polskiego, czy europejskiego przemysłu. Obecnie nie mamy już żadnych złudzeń co do tego, że systemowa energetyka odnawialna nie zapewni nam konkurencyjnych cen energii elektrycznej, a przy takich jaki prognozuje KE przemysł padnie – podkreśla.

Apel do Komisji Europejskiej

Przedstawiciele polskiego przemysłu zaapelowali do Komisji Europejskiej o uwzględnienie potrzeb obecnych zakładów produkcyjnych w funduszu konkurencyjności. – Napisaliśmy pismo do Ursuli von der Leyen z prośbą, by planowany do wprowadzenia fundusz umożliwiał finansowanie również instalacji, które pozwolą na dekarbonizację przemysłu – wskazuje i dodaje, że bez odpowiedniego wsparcia finansowego, wiele firm nie będzie w stanie przeprowadzić niezbędnej transformacji, co może prowadzić do zamknięcia zakładów i utraty miejsc pracy.

Mamy obecnie bardzo niebezpieczną w historii Unii Europejskiej i europejskiej gospodarki sytuację. Kumulacja zagrożeń geopolitycznych, destabilizacja rynków energii w połączeniu z realizowanymi już zmianami systemu ochrony europejskich firm i koniecznością pilnego przeprowadzenia inwestycji w ich dekarbonizację, stanowią dla energochłonnych branży polskiego i europejskiego przemysłu olbrzymie wyzwanie – tłumaczy.

– Tymczasem w ostatnich latach w gospodarce UE panuje stagnacja i gwałtownie rośnie import tanich produktów przemysłowych z Chin, Indii, Indonezji, czy Ameryki Południowej. Jeśli więc Europa chce być silna i bezpieczna, musi zapewnić energochłonnym branżom własnego przemysłu warunki do konkurowania na rynkach globalnych, w szczególności poprzez dostęp do porównywalnych z konkurentami ceny energii – podsumowuje.

Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, skupiającej 8 organizacji branżowych polskiego przemysłu, ponadto pełni funkcje pełnomocnika zarządu w ZGH Bolesław oraz prezesa zarządu Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii,
Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, skupiającej 8 organizacji branżowych polskiego przemysłu, ponadto pełni funkcje pełnomocnika zarządu w ZGH Bolesław oraz prezesa zarządu Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii,
mat. pras.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu