Spis treści
- Kobiety – odpowiedzialne, mężczyźni – innowacyjni
- Im większa firma, tym mniej kobiet na czele
- Kobiece mikroprzedsiębiorstwa w praktyce. Elastyczność czy iluzja wolności?
- Macierzyństwo i własny biznes? Trudne połączenie
- Mit elastycznych godzin pracy
- ZUS – stały wydatek, niezależnie od przychodu
- Niestabilny rynek, nieprzewidywalni klienci
- Początki pełne stresu
W 2023 roku tylko 13 proc. pracujących kobiet w Polsce zdecydowało się na założenie własnej działalności gospodarczej, 25 proc. zasiadało w zarządach firm, a 28 proc. pełniło funkcję prezesek. Mimo że kobiet w kierownictwie jest mniej niż mężczyzn, badanie „Kobiety w biznesie” zrealizowane przez IMAS International dla Rzetelnej Firmy pokazuje, że kobiety prowadzące małe i średnie firmy wyróżniają się większą uczciwością, terminowością, umiejętnością komunikacji oraz odpowiedzialnością społeczną.
Kobiety rzadziej niż mężczyźni decydują się na własną działalność – w UE robi to tylko 10 proc. zatrudnionych kobiet (w porównaniu do 17 proc. mężczyzn), w Polsce odpowiednio 13 proc. kobiet i 23 proc. mężczyzn.
Kobiety – odpowiedzialne, mężczyźni – innowacyjni
W badaniu IMAS International zapytano osoby kierujące firmami MŚP, jak oceniają przedsiębiorstwa zarządzane przez kobiety i mężczyzn. Oceniano siedem aspektów: uczciwość, terminowość, komunikatywność, odpowiedzialność społeczną, innowacyjność, zaufanie i rzetelność. Ogólnie obie płcie oceniono wysoko, ale kobiety wypadły lepiej w czterech kategoriach, a mężczyźni tylko w jednej. Dwa obszary oceniono podobnie.
Największa różnica na korzyść kobiet dotyczyła odpowiedzialności społecznej (71,7 proc. pozytywnych wskazań wobec 63 proc. u mężczyzn). Kobiety były także lepiej ocenione pod względem uczciwości (81,3 proc. wobec 78,6 proc.), terminowości (80,8 proc. wobec 76,6 proc.) oraz komunikatywności (79,3 proc. wobec 77,3 proc.). Z kolei mężczyźni zostali uznani za bardziej innowacyjnych (75,8 proc. wobec 71,1 proc.). W kategoriach zaufania i rzetelności różnice były minimalne.
Im większa firma, tym mniej kobiet na czele
Większość badanych firm (44,7 proc.) prowadzili mężczyźni, kobiety zarządzały jedynie 12 proc. z nich. W 43,5 proc. przypadków kierownictwo było mieszane. Kobiety najczęściej prowadzą mikroprzedsiębiorstwa (16 proc.), w małych firmach stanowią 10 proc., a w średnich tylko 8 proc. W przypadku mężczyzn te proporcje są odwrotne – ich odsetek rośnie wraz z wielkością firmy.

Biznes
Badanie „Kobiety w biznesie” przeprowadzono w październiku 2024 roku metodą CAWI, na grupie 407 firm z sektora MŚP. Wzięły w nim udział osoby decyzyjne – menedżerowie, właściciele i członkowie zarządów.

Kobiece mikroprzedsiębiorstwa w praktyce. Elastyczność czy iluzja wolności?
Wiele kobiet zastanawia się, czy warto porzucić stabilny etat na rzecz własnej działalności gospodarczej. Na pierwszy rzut oka kusząca wydaje się przede wszystkim elastyczność. Jednak rzeczywistość bywa o wiele bardziej złożona.
– Na pewno plusem jest elastyczny czas pracy – mówi dla Strefy Biznesu właścicielka salonu fryzjerskiego z Bielska-Białej, która prowadzi działalność od ponad 20 lat. – Sama decyduję, kiedy pracuję, a kiedy mam wolne. Jak chcę mieć wolny poniedziałek, to go mam. Ale wtedy nie zarabiam i nikt mi za to nie płaci – dodaje.
Taka wolność ma swoją cenę. Prowadzenie firmy wymaga ogromnej samodyscypliny i odpowiedzialności, zwłaszcza finansowej.
– Na etacie nie przejmuję się tym, że biorę L4. Mam płatny urlop. A tutaj – nie. Jak coś się stanie, to nie pracuję i nie zarabiam – podkreśla.
Macierzyństwo i własny biznes? Trudne połączenie
Czy jednoosobowa działalność to dobre rozwiązanie dla młodych matek? Zdaniem fryzjerki – zdecydowanie nie.
– Nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła z salonem, gdybym była w ciąży. Musiałabym zatrudnić kogoś zaufanego i samodzielnego, a takich pracowników bardzo trudno znaleźć – mówi.
Teoretycznie można zawiesić działalność na czas urlopu macierzyńskiego, ale w praktyce oznacza to poważne straty.
– Jak zawieszę działalność, to zamykam salon, a klienci do mnie już nie wrócą. To jest coś za coś – żeby mieć klientów, trzeba być obecnym – tłumaczy.
Mit elastycznych godzin pracy
Choć jednoosobowa działalność często reklamowana jest jako idealne rozwiązanie dla kobiet z dziećmi, nie każda branża na to pozwala.
– Działalność gospodarcza to nie jest biuro, gdzie mogę coś zabrać do domu. Fryzjer nie pracuje zdalnie – zaznacza właścicielka salonu. – Pracuję od ósmej do osiemnastej, czasem dłużej. To nie tak, że chcę tyle pracować. Muszę, żeby zarobić na ZUS, czynsz, media…
Same stałe koszty utrzymania salonu to około pięciu tysięcy złotych miesięcznie.
– Do ZUS muszę czasem zapłacić nawet 2 300 zł, do tego czynsz, woda, prąd, gaz... Muszę wykonać dziennie naprawdę dużo usług, żeby to wszystko pokryć. A jeszcze trzeba za coś żyć... – mówi.
ZUS – stały wydatek, niezależnie od przychodu
Podobne doświadczenia ma Aleksandra Blicharska, właścicielka agencji reklamowej Danetel Promo, która również zmaga się z kosztami prowadzenia działalności.
– ZUS jest bardzo duży i trzeba go płacić co miesiąc, niezależnie od tego, czy ma się zysk, czy jest się na minusie. Ja na małą firmę, to są przytłaczające opłaty.
Dla małej firmy koszty ZUS przekraczające 2 000 zł miesięcznie to poważne obciążenie. Pomocne mogą być „wakacje składkowe”, ale one dostępne są tylko raz w roku.
– To jest dobre rozwiązanie, ale przy małych dochodach mogłoby być możliwe częściej. Albo chociaż połowa opłaty do ZUS... – sugeruje.
Choć ZUS wypłaca zasiłki macierzyńskie, ich wysokość zależy od składek. W praktyce wiele kobiet szybko wraca do pracy.
– Mam znajomą kosmetyczkę, która wróciła do pracy bardzo szybko po porodzie. Małe dziecko do prywatnego żłobka i do roboty. Bo z samych zasiłków się nie wyżyje – przekazuje Blicharska.
Niestabilny rynek, nieprzewidywalni klienci
W branży reklamowej, jak w wielu innych, nie ma miejsca na przewidywalność. Klienci proszą o wyceny, ale często to nie przekłada się na zamówienia.
– Mogę się napracować przy wycenie, a klient zamówi tylko jeden produkt albo nic. Jest duża konkurencja w naszej branży, klienci porównują ceny i też czasem pytają, chcą wycenę i wizualizację, ale odkładają realizację – opowiada przedsiębiorczyni.
Po pandemii sytuacja wielu firm się pogorszyła.
– Firmy tną koszty. Gadżety reklamowe to pierwsza rzecz, z której rezygnują. Widać że sytuacja jest trudniejsza. Kiedyś klient zamawiał np. 1 000 sztuk markowych długopisów, dziś prosi o 200 „czegoś niedrogiego” – zdradza Blicharska.
W przypadku dużych zamówień – gotówka musi być dostępna od razu.
– Muszę zapłacić producentowi z góry, potem produkt się robi czasem miesiąc (np. skarpetki), potem faktura, często z trzydziestodniowym terminem płatności. A w międzyczasie kolejne zamówienia. Gotówka musi być cały czas w zapasie – wylicza.
Dla mikroprzedsiębiorcy każdy przestój może być krytyczny. Brak rezerw i rosnące koszty sprawiają, że wiele firm po prostu upada.
Początki pełne stresu
Założenie firmy również nie należy do prostych.
– Dostałam pożyczkę na 50 000 z Funduszu Górnośląskiego na 5 lat. Musiałam napisać biznesplan, zbierać wszystkie faktury i potwierdzenia wpłat, dać zabezpieczenie w postaci mieszkania, poprzez przepisanie na nich 80 proc. jego wartości oraz polisyi podpisać weksel in blanco. To było naprawdę stresujące. Na szczęście pożyczka była bardzo nisko oprocentowana – opowiada rozmówczyni.
Na początku kobieta zleciła księgowość dużej firmie – co skończyło się problemami.
– Nie zarejestrowali mnie w urzędzie skarbowym. Musiałam to potem odkręcać. Teraz mam lokalnego księgowego, który sam prowadzi własną działalność i jest o wiele lepiej.
Przedsiębiorczość to odpowiedzialność. Jak mówi Blicharska, „musi być sobie sama sterem, żeglarzem i okrętem”.
– Dla mnie to wszystko było trudne. Stresujące. I nie miałam takiego zacięcia biznesowego. Ale chciałam to robić i robię to dalej – podsumowuje właścicielka agencji reklamowej.
Jej historia pokazuje, że jednoosobowa działalność gospodarcza to nie tylko wolność, ale przede wszystkim ciężka praca, ryzyko i ciągłe balansowanie na granicy opłacalności.