Zbliża się koniec taniego prądu? Rachunki mogą gwałtownie wzrosnąć

Maciej Badowski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Od niemal roku w Polsce trwa debata dotycząca zasadności mrożenia cen energii elektrycznej w Polsce. Jak tłumaczy Strefie Biznesu dr Krzysztof Fal z WiseEuropa, zwolennicy mrożenia cen wskazują na konieczność ochrony odbiorców oraz na pozytywny wpływ tego mechanizmu na inflację. Przeciwnicy natomiast podnoszą, że koszty działalności rządu są wysokie i mogą prowadzić do upośledzania mechanizmów rynkowych oraz wstrzymywać rozwój niektórych źródeł energii elektrycznej.

Spis treści

Mrożenie cen energii po III kwartale będzie uzależnione od taryf spółek

Gospodarstwa domowe nadal są rozliczane w oparciu o ustawową ceną maksymalną za energię elektryczną, która wynosi 500 netto zł za megawatogodzinę i będzie obowiązywała do września 2025 roku.

Z kolei do końca marca 2025 roku, jednostki samorządu terytorialnego oraz podmioty wrażliwe będą mogą korzystać z maksymalnej ceny wynoszącej 693 zł za MWh netto. Wprowadzenie tego rozwiązania wiąże się z dodatkowymi kosztami, które szacowane są na 150 mln zł.

Nowe przepisy nakładają również obowiązek na sprzedawców energii elektrycznej, aby do 30 kwietnia 2025 roku złożyli wnioski o zmianę taryf do prezesa URE. Jeśli spółka obrotu nie dopełni tego obowiązku, zostanie pozbawiona rekompensat za sprzedaż energii poniżej ceny taryfowej.

Jak zapowiedziała w RMF FM minister klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska, dalsze mrożenie cen energii, po III kwartale, będzie uzależnione od taryf spółek. – W kwietniu zobaczymy, jakie taryfy naliczą spółki. Mamy ustawowe wyzwanie do taryf, ponieważ ceny na rynku hurtowym w zeszłym roku spadły. Zobaczymy, jakie będą taryfy i na tej postawie rząd wyciągnie wnioski – zapowiedziała.

– Moim zdaniem nie zejdziemy taryfami jeszcze do poziomu cen mrożonych. Ta interwencja będzie dalej potrzebna – przyznała.

Z kolei jak przekazało Strefie Biznesu Ministerstwo Klimatu i Środowiska, „obecnie pojawiają się sporadycznie oferty sprzedawców energii z ceną wynoszącą ok. 500 zł/MWh”, jednocześnie dodano, że „sprzedawcy ci swym zakresem nie obejmują znaczącego segmentu rynku”. – Ponadto, w ofertach tych często pojawiają się opłaty handlowe, które powodują, że oferty w efekcie są mniej atrakcyjne dla odbiorców – dodano.

Wprawdzie ceny na rynkach hurtowych obecnie kształtują się na poziomie ok. 500 zł/MWh, jednakże nie obejmują one kosztów umorzenia świadectw pochodzenia potwierdzających wytworzenia energii z OZE, świadectw efektywności energetycznej oraz innych elementów wsparcia (np. wsparcie rynku mocy) – wyjaśnia resort.

„Ponadto do hurtowych cen energii doliczyć trzeba stosowne marże sprzedawców pokrywające koszty zaangażowanego ich kapitału. W przypadku natomiast sprzedawców z urzędu, zasady kalkulacji taryf zakładają odpowiednie rozłożenie w czasie kosztów zakupu energii tak, by taryfy nie wahały się znacząco w przypadku, gdy w danym roku koszty pozyskania energii przez sprzedawców są zbyt wysokie. Wszystko to sprawia, że ceny energii obecnie wynoszą w taryfach sprzedawców z urzędu średnio 623 zł/MWh, a zatem konieczne jest wciąż wsparcie odbiorców w gospodarstwach domowych w radzeniu sobie z rachunkami za energię” – dodano w przesłanej odpowiedzi.

Na koniec dodano, że „zgodnie z przewidywaniami, sytuacja na rynku oraz nałożony na sprzedawców z urzędu obowiązek złożenia do 30 kwietnia 2025 r. wniosków do prezesa URE o zmianę taryf obejmujących drugie półrocze 2025 r., może przyczynić się do obniżenia cen w taryfach”.

– Cena energii dla standardowej grupy taryfowej G11 w obowiązującej taryfie dla gospodarstw domowych wynosi 0,6265 zł/kWh (cena netto bez akcyzy), podczas gdy ustawowa cena maksymalna wynosi 0,5000 zł/kWh (netto bez akcyzy). Oznacza to, że gdyby nie przedłużenie ustawy cenowej to klienci z gospodarstw domowych na umowie taryfowej, płaciliby cenę energii wyższą – przekazała nam Berenika Ratajczak z Enei.

Wzrost cen energii elektrycznej w Polsce wynika z cen polskiego węgla i stawek za emisję

– Wzrost cen energii elektrycznej w ostatnich latach w Polsce wynikał przede wszystkim z czynników globalnych, które związane były m.in. z wojną na Ukrainie czy wzrostem cen pozwoleń na emisję CO2, które mają na celu zmuszenie państw i przedsiębiorstw do przesuwania produkcji energii elektrycznej przez źródła mniej emisyjne – komentuje dla portalu strefabiznesu.pl Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB.

Jednocześnie podkreśla, że cena, którą ostatecznie płaci konsument, znacznie różni się od tego, co obserwujemy na rynku. Dzieje się tak, ponieważ ceny zmieniają się bardzo dynamicznie w zależności od tego, jaką mamy pogodę, jakie mamy zapotrzebowanie i jakie źródła energii są w tym momencie najbardziej dostępne.

Nierzadko mamy sytuację, w której cena rynkowa znacząco spada, a czasami jest nawet ujemna w momencie, kiedy mocno świeci słońce i wieje wiatr. Wtedy ilość energii elektrycznej z paneli i wiatraków w systemie jest bardzo duża. Taka sytuacja często występuje w okresie letnim w Niemczech – tłumaczy.

Z drugiej strony mamy sytuację, w której zimą mamy ograniczenia z dostępnością do słońca oraz mamy do czynienia z flautą. Wtedy nie tylko potrzeba prądu z konwencjonalnych źródeł, ale często dochodzi również do sytuacji, w której prąd trzeba sprowadzać zza granicy. W Polsce taka sytuacja występuje regularnie, natomiast w Niemczech powoduje potrzebę sprowadzania prądu np. z Norwegii, co powoduje znaczny wzrost cen w innych rejonach Europy – wyjaśnia.

Stajniak podkreśla, że obecne stawki dla gospodarstw domowych są zdecydowanie niższe, niż wynoszą taryfy przedstawione przez URE. Cena zamrożona jest na poziomie 500 zł za zużycie 1 MWh przez gospodarstwo domowe, natomiast stawka URE wynosi 622,8 zł za 1 MWh, od drugiej połowy 2024 roku i ma obowiązywać do końca 2025 roku. – Stawki te są niższe od stawki za 2023 rok na poziomie 1076 zł czy na pierwszą połowę 2024 roku na poziomie 739 zł za 1 MWh – podaje.

Obecne ceny rynkowe oscylują powyżej 500 zł za 1 MWh, natomiast należy pamiętać, że są to stawki hurtowe. Stajniak obecne, wysokie ceny energii tłumaczy wysoką ceną polskiego węgla, wysokich cen pozwoleń na emisję oraz wysokich cen gazu. – Cena gazu jest obecnie dwukrotnie wyższa niż tym samym okresie rok temu, a zużycie gazu na potrzebę produkcji energii elektrycznej znacząco wzrosło w ostatnich latach – zaznacza i dodaje, że obecne stawki cen prądu na TGE są wyższe niż w roku zeszłym. – Obecne ceny są nawet dwukrotnie wyższe niż stawka giełdowa z 2020 roku – wskazuje.

Zdaniem analityka XTB, potencjalnie ceny za energię elektryczną na giełdzie powinny spaść w kolejnych miesiącach. Zazwyczaj są najniższe w okresie marzec-maj, ze względu na najniższe zużycie energii elektrycznej w roku. Jednak zaznacza, że dopóki produkcja energii będzie zależna od wysokich kosztów związanych z wysokimi cenami polskiego węgla czy wysokich stawek za pozwolenia na emisję, koszty prądu na giełdzie w Polsce pozostaną podwyższone.

– Na ten moment Polska niechlubnie chwali się jednymi z najwyższych dziennych stawek za prąd, dlatego Polska nie tylko jest czasami zmuszona do importu energii, ale nierzadko może to być po prostu tańsze – wyjaśnia.

Trzy wymiary mrożenia cen energii elektrycznej w Polsce

– W mojej ocenie na kwestię mrożenia cen energii elektrycznej należy patrzeć przez pryzmat trzech wymiarów: społecznego, ekonomicznego oraz politycznego – wskazuje natomiast dr Krzysztof Fal, dyrektor rozwoju programów, WiseEuropa.

Jak wyjaśnia, mrożenie cen energii elektrycznej ma na celu ochronę odbiorców końcowych, zwłaszcza tych najuboższych, przed znaczącym wzrostem cen energii elektrycznej. – Nieprzekonujące są argumenty odwołujące się do cen kontraktów terminowych na Towarowej Giełdzie Energii, gdzie cena MWh znajduje się poniżej poziomu zamrożenia – zaznacza i dodaje, że „argument ten pomija fakt, że cena giełdowa jest tylko jednym z elementów ustalania ceny dla odbiorcy końcowego”.

– Proste porównywanie wysokości kontraktów giełdowych z cenami z ustawy pomija ten aspekt i ma charakter raczej populistyczny niż rzeczowego argumentu w dyskusji – kwituje.

Z kolei w przypadku wymiaru ekonomicznego, jego zdaniem, warto odnotować oświadczenie Rady Polityki Pieniężnej z poprzedniego tygodnia, gdzie ryzyko zniesienia ceny maksymalnej na energię elektryczną zostało określone jako potencjalny czynnik inflacjogenny. Jak przypomina, w podobny sposób wypowiadali się m.in. eksperci EY omawiając czynniki mogące wpłynąć na kształtowanie się cen produktów i usług w Polsce w 2025 roku.

– Jedocześnie rzeczywiście mrożenie cen energii elektrycznej upośledza mechanizmy rynkowe na rynku energii, a także może negatywnie wpływać na proces transformacji energetycznej w Polsce – podkreśla. – Wynika to przede wszystkim z osiągania przez niektórych producentów (inwestorów) niższej marży, co z kolei może być postrzegane przez nich lub instytucje finansujące jako czynnik zwiększający ryzyko inwestycji – dodaje.

Wreszcie, warto zwrócić uwagę na polityczny wymiar decyzji o mrożeniu cen energii elektrycznej w Polsce. Jak podkreśla dr Fal, w sytuacji trwającego sporu politycznego pomiędzy głównymi aktorami politycznymi pozostajemy cały czas w narracji około- lub wręcz wprost kampanijnej.

– Planowane w połowie bieżącego roku wybory prezydenckie powodują, że wymiar polityczny decyzji o mrożeniu cen energii elektrycznej może odgrywać kluczową rolę w podejmowaniu decyzji przez przedstawicieli rządu, jak również może stanowić element narracyjny ich konkurencji – zaznacza.

– Złożoność kwestii związanych z mrożeniem cen energii w Polsce, jak również okoliczności pozamerytoryczne, negatywnie wpływają na potencjalną debatę dotyczącą modyfikacji lub wręcz zniesienia mechanizmu mrożenia cen energii elektrycznej w Polsce – podsumowuje dr Krzysztof Fal, WiseEuropa.

Od początku tego roku ceny dla większości przedsiębiorców nie są już regulowane z urzędu

Jak komentuje dla strefabiznesu.pl Rafał Jagliński, menedżer ds. polityki cenowej i zarządzania portfelem dla MŚP w Axpo Polska, ustawowo zamrożone ceny energii elektrycznej wprowadzono w 2023 roku i dla większości przedsiębiorców obowiązywały do końca ubiegłego roku. Ich celem była ochrona małych i średnich firm przed rekordowo wysokimi cenami hurtowymi, które mogliśmy zaobserwować podczas kryzysu energetycznego.

– Jeśli w tamtym momencie klientowi wygasła umowa, musiał podpisać nową i wiązało się to z koniecznością przyjęcia bardzo wysokiej ceny, niezależnie od wybranego sprzedawcy. Dzięki wprowadzeniu ustawowej maksymalnej stawki za energię, przedsiębiorca ponosił koszt 785 zł/MWh, który później zmniejszono na 693 zł/MWh. To duża pomoc, biorąc pod uwagę, że w szczytowym momencie ceny giełdowe wyniosły nawet 2500 zł/MWh – przypomina.

Jednocześnie dodaje, że ostatnie miesiące pokazały, że spadek cen uprawnień do emisji CO2 sprawiło, że giełdowe ceny energii elektrycznej zmalały nawet poniżej poziomu zamrożenia. – Rynek ustabilizował się, a ceny prądu wróciły do poziomu sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Dlatego też od początku tego roku ceny dla większości przedsiębiorców nie są już regulowane z urzędu – zaznacza.

Wyjątek stanowią tak zwani odbiorcy wrażliwi, którzy podlegają szczególnej ochronie. – Są to między innymi żłobki, szkoły, wspólnoty mieszkaniowe itp. Jeśli ich umowy na zakup energii dobiegły końca, a nowe zawierali w okresie po kryzysie, prawdopodobnie otrzymali korzystne warunki – wyjaśnia. – Ci, którzy byli zmuszeni podpisać umowy w czasie kryzysu i ich umowy jeszcze nie dobiegły do końca okresu obowiązywania, mają bardzo wysokie stawki za energię, dlatego państwowa pomoc z pewnością jest pożądana – dodaje.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu